dd

GRY

piątek, 29 marca 2013

Serj :)





Noc poślubna...



Taka tam krótka historia, napisałam ją bo mnie tak nagle wzięło.. taką wenę miałam... Wiersz będzie jeszcze dziś albo jutro, a na razie: Co myślicie o tej historyjce? Powinnam więcej takich pisać? ;)
Ps. Fajnie się to czyta przy: Nox Arcana- Sanctuary of shadows ;)


Noc. Rozpętała się burza. Na skale w pobliżu latarni morskiej stała drobna postać o bardzo jasnej skórze.
Wiatr zawiał mocniej sprawiając, że kruczoczarne włosy chłostały ją po twarzy. Oblewały ją krople deszczu. Patrzyła w dal, choć było ciemno widziała bardzo dobrze.
Czując kolejny mroźny powiew rozłożyła ręce jak gdyby chcąc objąć rozciągający się przed nią ocean, lekko rozchyliła wargi.
"Kochałam, ale cóż mi z tego?? Jego już nie ma..."
Poczuła, że ta myśl przeszywa jej głowę i poprzez krew dociera do serca rozrywając je, zimne i twarde niczym góra lodowa.
Drżącą dłonią dotknęła swojej klatki piersiowej. Materiał białej sukni był splamiony szkarłatem.
Przed oczami wciąż stawał obraz jej ukochanego. Tak blady, tak zimny, tak okropnie twardy... Zacisnęła powieki gdy przypomniała sobie ciemnoczerwone strużki wypływające z jego ust. Nie mogła go uratować... Było zbyt późno, gdy go znalazła był już martwy...
Jej oczy wypełniły się łzami. Dłoń, teraz już ściskającą materiał jej sukni ślubnej, mocno zacisnęła w pięść.
"Nie będę mogła żyć z tą świadomością.... Po prostu nie potrafię..."
Zza podwiązki wyciągnęła złotą obrączkę, która zalśniła w blasku latarni. Tą samą, która teraz powinna lśnić na jego palcu... Wyrzuciła ją w morze takim gestem jakby przedmiot oparzył ją w dłoń.
Zaraz potem dziewczyna załkała.
"To się nie może tak skończyć.... Ja muszę go jeszcze ujrzeć!"
Nie zastanawiając się więcej rzuciła się ze skały w groźnie wyglądającą, czarną wodę. Fale od razu ją pochłonęły.