dd

GRY

wtorek, 2 kwietnia 2013

Kryształowe oczy...



Jeśli chcecie się wczuć czytajcie to przy Nox Arcana- Lullaby

Mała, drobna osóbka siedziała na podłodze, na małym czerwonym dywanie. Włosy zaplecione w warkoczyk opadały na jej delikatne ramionka. Bladoróżowa sukienka lekko podwinęła się na kolanie tak, że koronka ledwo spod niej wystawała. Nóżki były wyprostowane, na nich małe, liliowe baletki. Porcelanowa twarz, na której widniały delikatne rumieńce wyrażała radość, małe usteczka wiecznie wykrzywiały się w uśmiechu, nie ważne co błękitne, kryształowe oczka widziały...
Teraz odbija się w nich mała skulona postać. Dziewczynka w białej sukience poplamionej z przodu czymś czerwonym. Jasne włosy były potargane a na nich zwisała wstążeczka, która rozwiązała się podczas zabawy z ojcem... Oczy miała przymknięte a twarz siną.
Gdyby mogła, łza spłynęłaby po porcelanowej twarzyczce.
żowa sukieneczka lalki przesiąkała szkarłatem dywanu.
Kochający tatuś całował swą dziewczynkę, ale nie w czółko, czy policzek... Dziś dziewczynka nie chciała... Nie chciała aby wkładał jej tam ręce...
W błękitnych, kryształowych oczach odbijały się konsekwencje...


Przeczytałeś/łaś? Byłabym wdzięczna za komentarz :)

VI Paląca zazdrość


OSTATNIO:
Spojrzał na naburmuszonego diabła.
- Tenebris- poczekał aż ten na niego spojrzy, co uczynił bardziej niż zwykle niechętnie- pani Willson jest teraz w szpitalu?
- Ta- mruknął niechętnie- teraz zostaliśmy tu zupełnie sami i musimy się zająć tym bajzlem. Przez kilka dni…
Luxor odwrócił wzrok gdzieś w stronę ściany.
Ta wiadomość na powrót rozpaliła w nim te uczucia. Obawy i przede wszystkim gorąca.


Luxor siedział w sklepie za kontuarem. Był następny dzień, południe. Pogoda była wyjątkowo ładna- przez sklepowe okno do pomieszczenia wpadały ciepłe promienie słońca, wiał delikatny wiatr poruszając lekko okolicznymi drzewami. Było zadziwiająco ciepło jak na listopad.
Myślał o pani Willson, martwił się o staruszkę. Doznała wstrząsu i to wszystko dlatego, że nie upilnowali sklepu!- obwiniał się w myślach.
Ależ ze mnie anioł! Nawet nie potrafię nikogo ochronić!
Uspokoił się po chwili. Miał ogromną nadzieję, że wczorajszy incydent więcej się nie powtórzy.  Teraz pani Willson musiała leżeć w szpitalu przez tydzień, dlatego, że, jak się okazało po zbadaniu, miała poważniejsze obrażenia niż można się było tego spodziewać. Ponieważ jest bardzo krucha i drobna przy upadku mało nie złamała ręki…
Ale nie tylko to go dręczyło. Jego głowę zaprzątała też myśl o Tenebrisie. 
Czy pomógł mi od tak sobie..?
Luxor spuścił głowę.
Z całą pewnością.. Chce się stąd wydostać jak najszybciej, dlatego mi pomógł, ot co!
Potrząsnął głową przywołując się do porządku. Nie powinien martwić się diabłem.. On nie potrzebuje troski, bo nie ma uczuć- jak mówił mu zawsze Castiel. Ciągle powtarzał, że diabły i demony nie potrafią kochać, a ponieważ jest starszym od Luxora aniołem musi mieć rację.
Blondyn westchnął otwierając książkę na stronie, na której wcześniej skończył czytać.
Nagle drzwi sklepu otworzyły się a zaraz potem ktoś cicho je zamknął.
Luxor pomyślał, że to Tenebris, choć ciche zamykanie drzwi nie było zbyt do niego podobne.
Zaraz potem usłyszał ciche kroki (teraz miał pewność- to nie Tenebris)
- Cześć!- usłyszał dziewczęcy głos.
Uniósł wzrok znad książki i spostrzegł młodą dziewczynę około szesnastu lat. Miała blond włosy po ramiona i jasnozielone oczy. Uśmiechała się szeroko. Swoją drogą, miała naprawdę miły uśmiech.
- Cześć- odparł uprzejmie- o co chodzi?

§§§

Tenebris właśnie wychodził z magazynu gdy zobaczył Luxora rozmawiającego przy kontuarze z jakąś dziewczyną.
Blond włosy falami spływały po kwiecistej sukience do kolan na jej zgrabnym ciele.
Co chwilę chichotała, natomiast Luxor uśmiechał się do niej uprzejmie. Tenebris dokładnie widział jak dziewczyna z nim flirtuje. Na pierwszy rzut oka widać było, jak poprawia ciągle włosy i uśmiecha się niewinnie.
Kiedy Luxor podał jej jakiś obrus, a ona dając mu pieniądze (celowo) dotknęła sugestywnie jego dłoni, Tenebris nie wytrzymał.
Tak nie może być! On zna zasady aniołów[1], pomyślał zaciskając dłoń w pięść.
Podszedł do chichoczącej pary kipiąc ze wściekłości.
- Co ty kurwa wyprawiasz?!- wrzasnął do Luxora.
- Co ja niby robię?- zdziwił się anioł nawet nie reagując na przekleństwo- sprzedałem obrus….- nie dokończył, Tenebris przerwał mu prychnięciem.
- Taaa…- mruknął diabeł i spojrzał na zagubioną dziewczynę i warknął- kupiłaś, to teraz zjeżdżaj. Na co czekasz? Aż cię przeleci na tej szmacie?!
Zszokowana dziewczyna spojrzała bezradnie na blondyna, a ten przepraszającym gestem wyprowadził ją na zewnątrz, gdzie po chwili przeprosił ją za zachowanie diabła.
Przechodząc obok Tenebrisa uraczył go kuksańcem między żebra.
Diabeł prychnął wciąż zły.
§§§

- Co to miało być?!- wrzasnął anioł wracając do sklepu po kilku minutach.
- Chciałem cię spytać o to samo- burknął  w odpowiedzi Tenebris. Siedział na krześle za kontuarem bujając się, ku większej irytacji anioła.
- O co ci chodzi?- Luxor nie zrozumiał.
- O nią idioto! Czemuś z nią flirtował?!
- Ja z nią?- zastanowił się.
Nie to że dziewczyna była brzydka, czy coś, właśnie była bardzo ładna i miła. Jej uśmiech był słodki a sposób bycia uroczy, ale… Nie podobała się mu. Nie wiedział czemu, ale nie pociągała go jakoś. Nie dlatego, że to człowiek i z nią nie może.. tak było również z anielicami. Czasem się nad tym zastanawiał, ale uznał, że to przejściowe i kiedyś na pewno jakąś znajdzie.
- No nie, ze mną!- sarknął diabeł.- jasne że z nią gołąbku!
- To była ROZMOWA!- powiedział Luxor głośno i wyraźnie, jak do kogoś co najmniej niespełna rozumu.
- Ta, czyżby?- usłyszał sarkazm w głosie diabła.
Potwierdził.
- Nie kłam! Widziałem jak się mizdrzyła!- zaprotestował jeszcze brunet.
- Może ona, ale nie ja. Poza tym, nie umiem kłamać! Czego się wściekasz? Przecież nie powinno cię to obchodzić!- Luxor był już bardzo zły.
- Bo nie wolno nam wiązać się z ludźmi!
- Myślisz, że nie wiem? Myślisz, że nie znam przepisów? Jestem aniołem, nie złamałbym przecież żadnej zasady!
Diabeł tylko westchnął zirytowany.
- Powiedz o co ci naprawdę chodzi- poprosił anioł spokojniej.
Zauważył wyraz zwątpienia na twarzy Tenebrisa. Diabeł przygryzł wargę i patrzył gdzieś w bok. Nagle jego oczy rozbłysły niczym latarnia w oddali na morzu.
- Bo cię nie lubię- mruknął szorstko- i nie chcę, żeby taki gnojek jak ty kogoś miał. Oto powód, zadowolony?
Anioł poczuł się tak, jakby jego serce pękło. Zamrugał gwałtownie.  Bardzo go to uderzyło, mimo wszystko jego twarz pozostała bez wyrazu.
- Już? Skończyłeś?- spytał diabła.
Ten tylko bez żalu kiwnął głową.
- To dobrze- szepnął anioł i wbiegł po schodach uprzednio popychając Tenebrisa. Wszedł do pokoju i trzasnął drzwiami.
Nie mógł już widzieć jak Tenebris zaciska dłoń w pięść i usłyszeć jak szepcze zrezygnowany: ,,no pięknie kurwa”…




[1] Oczywiście chodzi o te zasady przy złamaniu których anioł upada. W tym wypadku mowa o zakazie  związków  aniołów czy diabłów z ludźmi.

No.. Nareszcie wstawiłam kolejny rozdział... Uff.. Ależ się umordowałam... Nie jest zbyt dobry, ale może da się go jakoś przełknąć.. A Wy co myślicie?