OSTATNIO:
Spojrzał na naburmuszonego diabła.
- Tenebris- poczekał aż ten na niego spojrzy, co uczynił bardziej niż zwykle niechętnie- pani Willson jest teraz w szpitalu?
- Ta- mruknął niechętnie- teraz zostaliśmy tu zupełnie sami i musimy się zająć tym bajzlem. Przez kilka dni…
Luxor odwrócił wzrok gdzieś w stronę ściany.
Ta wiadomość na powrót rozpaliła w nim te uczucia. Obawy i przede wszystkim gorąca.
Luxor siedział w sklepie za kontuarem. Był
następny dzień, południe. Pogoda była wyjątkowo ładna- przez sklepowe okno do
pomieszczenia wpadały ciepłe promienie słońca, wiał delikatny wiatr poruszając
lekko okolicznymi drzewami. Było zadziwiająco ciepło jak na listopad.
Myślał o pani Willson, martwił się o staruszkę.
Doznała wstrząsu i to wszystko dlatego, że nie upilnowali sklepu!- obwiniał się
w myślach.
Ależ ze mnie anioł! Nawet nie
potrafię nikogo ochronić!
Uspokoił się po chwili. Miał ogromną nadzieję, że
wczorajszy incydent więcej się nie powtórzy.
Teraz pani Willson musiała leżeć w szpitalu przez tydzień, dlatego, że,
jak się okazało po zbadaniu, miała poważniejsze obrażenia niż można się było
tego spodziewać. Ponieważ jest bardzo krucha i drobna przy upadku mało nie
złamała ręki…
Ale nie tylko to go dręczyło. Jego głowę
zaprzątała też myśl o Tenebrisie.
Czy pomógł mi od tak sobie..?
Luxor spuścił głowę.
Z całą pewnością.. Chce się stąd wydostać jak najszybciej,
dlatego mi pomógł, ot co!
Potrząsnął głową przywołując się do porządku. Nie
powinien martwić się diabłem.. On nie potrzebuje troski, bo nie ma uczuć- jak
mówił mu zawsze Castiel. Ciągle powtarzał, że diabły i demony nie potrafią
kochać, a ponieważ jest starszym od Luxora aniołem musi mieć rację.
Blondyn westchnął otwierając książkę na stronie,
na której wcześniej skończył czytać.
Nagle drzwi sklepu otworzyły się a zaraz potem ktoś
cicho je zamknął.
Luxor pomyślał, że to Tenebris, choć ciche
zamykanie drzwi nie było zbyt do niego podobne.
Zaraz potem usłyszał ciche kroki (teraz miał
pewność- to nie Tenebris)
- Cześć!- usłyszał dziewczęcy głos.
Uniósł wzrok znad książki i spostrzegł młodą
dziewczynę około szesnastu lat. Miała blond włosy po ramiona i jasnozielone
oczy. Uśmiechała się szeroko. Swoją drogą, miała naprawdę miły uśmiech.
- Cześć- odparł uprzejmie- o co chodzi?
§§§
Tenebris właśnie wychodził z magazynu gdy zobaczył
Luxora rozmawiającego przy kontuarze z jakąś dziewczyną.
Blond włosy falami spływały po kwiecistej sukience
do kolan na jej zgrabnym ciele.
Co chwilę chichotała, natomiast Luxor uśmiechał
się do niej uprzejmie. Tenebris dokładnie widział jak dziewczyna z nim flirtuje.
Na pierwszy rzut oka widać było, jak poprawia ciągle włosy i uśmiecha się
niewinnie.
Kiedy Luxor podał jej jakiś obrus, a ona dając mu
pieniądze (celowo) dotknęła sugestywnie jego dłoni, Tenebris nie wytrzymał.
Tak nie może być! On zna zasady aniołów,
pomyślał zaciskając dłoń w pięść.
Podszedł do chichoczącej pary kipiąc ze
wściekłości.
- Co ty kurwa wyprawiasz?!- wrzasnął do Luxora.
- Co ja niby robię?- zdziwił się anioł nawet nie
reagując na przekleństwo- sprzedałem obrus….- nie dokończył, Tenebris przerwał
mu prychnięciem.
- Taaa…- mruknął diabeł i spojrzał na zagubioną
dziewczynę i warknął- kupiłaś, to teraz zjeżdżaj. Na co czekasz? Aż cię
przeleci na tej szmacie?!
Zszokowana dziewczyna spojrzała bezradnie na
blondyna, a ten przepraszającym gestem wyprowadził ją na zewnątrz, gdzie po
chwili przeprosił ją za zachowanie diabła.
Przechodząc obok Tenebrisa uraczył go kuksańcem
między żebra.
Diabeł prychnął wciąż zły.
§§§
- Co to miało być?!- wrzasnął anioł wracając do
sklepu po kilku minutach.
- Chciałem cię spytać o to samo- burknął w odpowiedzi Tenebris. Siedział na krześle za
kontuarem bujając się, ku większej irytacji anioła.
- O co ci chodzi?- Luxor nie zrozumiał.
- O nią idioto! Czemuś z nią flirtował?!
- Ja z nią?- zastanowił się.
Nie to że dziewczyna była brzydka, czy coś, właśnie
była bardzo ładna i miła. Jej uśmiech był słodki a sposób bycia uroczy, ale…
Nie podobała się mu. Nie wiedział czemu, ale nie pociągała go jakoś. Nie
dlatego, że to człowiek i z nią nie może.. tak było również z anielicami.
Czasem się nad tym zastanawiał, ale uznał, że to przejściowe i kiedyś na pewno
jakąś znajdzie.
- No nie, ze mną!- sarknął diabeł.- jasne że z nią
gołąbku!
- To była ROZMOWA!- powiedział Luxor głośno i
wyraźnie, jak do kogoś co najmniej niespełna rozumu.
- Ta, czyżby?- usłyszał sarkazm w głosie diabła.
Potwierdził.
- Nie kłam! Widziałem jak się mizdrzyła!-
zaprotestował jeszcze brunet.
- Może ona, ale nie ja. Poza tym, nie umiem
kłamać! Czego się wściekasz? Przecież nie powinno cię to obchodzić!- Luxor był
już bardzo zły.
- Bo nie wolno nam wiązać się z ludźmi!
- Myślisz, że nie wiem? Myślisz, że nie znam
przepisów? Jestem aniołem, nie złamałbym przecież
żadnej zasady!
Diabeł tylko westchnął zirytowany.
- Powiedz o co ci naprawdę chodzi- poprosił anioł
spokojniej.
Zauważył wyraz zwątpienia na twarzy Tenebrisa.
Diabeł przygryzł wargę i patrzył gdzieś w bok. Nagle jego oczy rozbłysły niczym
latarnia w oddali na morzu.
- Bo cię nie lubię- mruknął szorstko- i nie chcę,
żeby taki gnojek jak ty kogoś miał. Oto powód, zadowolony?
Anioł poczuł się tak, jakby
jego serce pękło. Zamrugał gwałtownie.
Bardzo go to uderzyło, mimo wszystko jego twarz pozostała bez wyrazu.
- Już? Skończyłeś?- spytał diabła.
Ten tylko bez żalu kiwnął głową.
- To dobrze- szepnął anioł i wbiegł po schodach
uprzednio popychając Tenebrisa. Wszedł do pokoju i trzasnął drzwiami.
Nie mógł już widzieć jak Tenebris zaciska dłoń w
pięść i usłyszeć jak szepcze zrezygnowany: ,,no pięknie kurwa”…