dd

GRY

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Wings of butterfly...


Macie zbyt mało muzyki! :D Na dziś polecam HIM :) Miłego słuchania i oczywiście oglądania, przy nim trudno nie patrzeć na monitor ;)
Ps. Następny rozdział opowiadania, będzie w najbliższych dniach. Jest dla mnie bardzo ważny! Nie wiem czy Wy też tak czekacie na ten moment... ;)



Heaven ablaze in our eyes
We're standing still in time
The blood on our hands is the wine
We offer as sacrifice

Come on and show them your love
Rip out the wings of a butterfly
For your soul, my love
Rip out the wings of a butterfly
For your soul

This endless mercy mile
We're crawling side by side
With hell freezing over in our eyes
Gods kneel before our crime

Come on and show them your love
Rip out the wings of a butterfly
For your soul, my love
Rip out the wings of a butterfly
For your soul


Niebo płonie w naszych oczach
Stoimy nieruchomo w czasie
Krew na naszych rękach to wino
Które dajemy jako ofiarę

Chodz i pokaż im swoją miłość
Wyrwij motyle skrzydła
Dla twej duszy
Moja miłości
Wyrwij motyle skrzydła
Dla twej duszy

W tej niekończącej się mili miłosierdzia
Wleczemy się ramię w ramię
Z piekłem marznącym w naszych oczach
Bogowie klękają przed naszą zbrodnią

Chodz i pokaż im swoją miłość
Wyrwij motyle skrzydła
Dla twej duszy
Moja miłości
Wyrwij motyle skrzydła
Dla twej duszy....
(Wyrwij motyle skrzydła)
Nie puszczaj...
(Wyrwij motyle skrzydła)
Dla twej duszy
Chodz i pokaż im swoją miłość
Wyrwij motyle skrzydła
Dla twej duszy
Moja miłości
Wyrwij motyle skrzydła
Dla twej duszy....
(Wyrwij motyle skrzydła)
Nie puszczaj...
(Wyrwij motyle skrzydła)
Dla twej duszy x2


IX Uratuj mnie jeśli, masz dość siły... cz. III



Ostatnio:
- Wiem, mam iść na górę- wyszeptał anioł spuszczając głowę- już idę….
Wszedł po schodach nawet nie oglądając się za siebie. Dobrze wiedział, że spojrzenia pary są skierowane wprost na niego.


§§§
     - O co chodzi Victoria?- zapytał obojętnie diabeł rzucając pisemkiem do kosza na śmieci stojącego obok lady. Jeszcze tylko Victorii brakowało mu do kompletnej depresji. A nie, chwila- przypomniał sobie- brakuje jeszcze Crudelis'a. 
Kobieta nonszalancko oparła się o blat i zaczęła w niego stukać długimi paznokciami.
     - Chodzi o Lucyfera…- mruknęła. Tenebris milczał czekając aż kobieta coś doda- więc tak, rozmawiałam z nim dziś, spotkałam go koło plaży. Kazał ci przekazać, że chce się z tobą spotkać…
     - Kiedy?
     - Nie powiedział kiedy…- wykrzywiła usta w podkówkę- „sam się z nim skontaktuję, po prostu niech się spodziewa rozmowy”- zacytowała perfekcyjnie naśladując ton głosu szatana.
- Jasne… To wszystko?
     - Co masz taki zły humor?- zdziwiła się kobieta- Tenebris, pokaż no się- ujęła jego podbródek i spojrzała mu w oczy.
     - No co jest kotek?- uśmiechnęła się.

Luxor zszedł po kilku stopniach schodów do sklepu przypomniawszy sobie, że zostawił tam swoją książkę. Jego oczom ukazała się scena, przez którą od razu cofnął się z powrotem na piętro, oparł się koło drzwi do kuchni. 
Victoria przyciągała do siebie twarz Tenebrisa. Byli blisko, patrzyli sobie w oczy… Anioł zacisnął powieki i osunął się po ścianie do siadu.
Tak jakbym ich podglądał! To grzech, zwłaszcza jeśli obserwuję zakochaną parę, która ma zaraz… Jestem zły! – schował twarz między przyciągniętymi do klatki piersiowej kolanami.
Co się ze mną dzieje?? 
Czuł się tak, jakby ktoś uderzył go w brzuch. W jego oczach prawie pojawiły się łzy, prawie, bo powstrzymał to. 
Nigdy więcej nie będę płakał. Nigdy- przypomniał sobie swoje słowa.
Mam tego dość! Dlaczego mi to zrobiłeś Gabrielu?- anioł bardziej wtulił twarz w swoje kolana- A ty Castielu? Dlaczego musiałeś mieć rację? "Diabły nie potrafią żywić wyższych uczuć..."
     - Luxor?- usłyszał głos diabła
Gwałtownie podniósł głowę. Tenebris przypatrywał mu się z nieodgadnionym wyrazem twarzy. W dłoni miał książkę.
     - Tenebris, ja…. To.. To nie to co myślisz, ja nie chciałem was podglądać! To byłoby zboczenie i grzech!
     - O czym ty mówisz?- czarne brwi diabła powędrowały do góry, a na czole pojawiła się mała, nieregularna zmarszczka.
     - O tobie i Victorii- szepnął anioł spuszczając głowę.
     - Ah tak… Ale myślę, że coś ci się pomyliło mały.
Anioł obrzucił bruneta nierozumiejącym spojrzeniem. Tenebris tylko uśmiechnął się cynicznie i ukląkł przed nim.
     - Zapomniałeś czegoś- powiedział ignorując nieme pytanie Luxora.- „Na wieki wieków”- przeczytał na głos tytuł książki- która to już w ciągu tych dwóch tygodni? Piąta? Szósta? Nie… Chyba siódma. Oczytany jesteś- uśmiechnął się czarująco.
     - Nie mów do mnie w ten dziwny sposób, bo i tak nie wiem o co ci chodzi!- Luxor zabrał mu książkę.
     - Bo jesteś głupi i tyle- mruknął diabeł znów swoim normalnym głosem- sarkastycznym i złośliwym.
     - Nie jestem głupi, po prostu nie działają na mnie diabelskie czary. Nie myśl, że mnie zahipnotyzujesz i dzięki temu wrócisz do piekła.
Tenebris zrobił wymowny gest.
     - Jaaa? Nawet przez myśl mi nie przeszło! A poza tym, ciebie nawet nie warto.
Anioł zacisnął dłonie w pięści. Poczuł ból gdzieś w środku, nie potrafił go nawet zlokalizować… To było jak kolejny cios... Coraz częściej to odczuwał, jednak tylko przy Tenebrisie...
     - Nie mógłbyś być milszy? Wiem, że diabły nie mają uczuć, ale nie musisz się na mnie wyżywać!
W oczach Tenebrisa coś błysnęło, a przez jego twarz przemknął cień… To było coś bardzo dziwnego, nie do sprecyzowania, Coś jak gdyby ból, złość i rozczarowanie razem wzięte…
     - Może masz rację, aniele. Bo jakoś teraz czuję się zupełnie pusty.- obrzucił go nienawistnym spojrzeniem i wszedł do kuchni z trzaskiem drzwi.
Luxor nie miał wątpliwości. Tenebris nienawidził go, bardziej niż wcześniej. 

Od razu muszę Was ostrzec, że następne dwa, albo trzy rozdziały będą prawdopodobnie dłuższe od tego... Będzie to scena, której raczej nie będę mogła rozdzielić na mniejsze części, ale wytrwałych w czytaniu spodka N-I-E-S-P-O-D-Z-I-A-N-K-A! ^^ Uhm.. *w* Propos, niedługo (czyli w najbliższych dniach) przy wchodzeniu na mojego bloga będzie Wam się wyświetlać, że jest dla dorosłych, nie paczać na to, wchodźcie :D