Proszę nie kopiować bo wszystkie jego rozdziały są objęte prawami autorskimi...
"ANIELE MÓJ..."
I Poena*
- Niniejszym oświadczam, że to ty, jako anioł nasz
posłaniec, masz za zadanie upilnować diabła, który złamał przykazanie-
mówił spokojnym i oficjalnym tonem
archanioł Gabriel.
- Archaniele, dlaczego nie mógłby tego zrobić kto
inny?- spytał cichym głosem anioł Luxor.
Był on szczupłym,
siedemnastoletnim blondynem.
Jego jasne, lekko kręcone włosy sięgały połowy
szyi, okalając piękną, białą
twarz. Jego malinowe usta i błękitne oczy,
idealnie komponowały się z jego jasną karnacją.
Gabriel spojrzał na niego z zaciekawieniem.
Brązowe oczy archanioła były spokojne, aczkolwiek
Luxorowi wydawały się dość przenikliwe.
- Dlaczego nie ty? – spytał.
- Ponieważ znam tego diabła- zaczął anioł z
nadzieją na zrozumienie- Nienawidzi mnie, z resztą z wzajemnością. Jest mrokiem
w pokoju, który usiłuję oświetlić i…. Proszę! Nie, -ciągnął- nie chcę podważać
boskiej decyzji, ale naprawdę nienawidzę tego nieczystego, upadłego! Czyż
mógłbym prosić o przydzielenie tego zadania komuś bardziej doświadczonemu?
Archanioł zastanawiał się przez chwilę zanim
udzielił odpowiedzi.
Nie, myślał młody anioł, niech tylko nie
przydzielają tego zadania mnie!
Na samą myśl o diable Tenebrisie włosy na karku
Luxora stawały dęba. Nie chodziło tylko o jego wygląd, który od razu mówił o
jego charakterze.
Wyglądał na dziewiętnaście lat.
Jego czarne oczy, jak gdyby potrafiące zajrzeć w
głąb duszy… Zawsze coś się w nich tliło. Jakaś iskra… A czasami nawet płomień,
kiedy widział się z Luxorem.
Wiedział jak bardzo Tenebris go nienawidzi.
Pokazywał to przy każdym ich spotkaniu przy targu o dusze. Zawsze walczyli o
denata jak gdyby była to sprawa osobista. Tenebris każdą wygraną traktował
poważnie.
Mężczyzna miał też czarne włosy, które ściągał w
kitkę sięgającą mu łopatek. Był dobrze zbudowany, ale Luxor nie mógł ocenić
dokładnie, bo nigdy nie widział go bez koszulki.
Był złośliwy. Często dokuczał aniołowi. Zawsze
nazywał go sarkastycznie ,,aniołkiem”.
Luxor nie wiedział o nim dużo… Tylko tyle ile
wiedzieli wszyscy inni. Był trochę tajemniczy…
Za jego mroczny charakter , Luxor gorąco go
nienawidził. Było to palące uczucie opanowujące jego całe ciało niezmiernym
gorącem kiedy tylko widział diabła.
- Musisz wykonać to zadanie- rzekł wreszcie
Gabriel- konieczne jest abyś zmierzył się ze swoją nienawiścią i przezwyciężył
ją, albowiem jest to grzech.
Serce Luxora zabiło szybciej.
- Czyli to ja muszę….- wyjąkał.
- Zgadza się.
- A na czym to będzie polegało?- zapytał jeszcze
Luxor z lękiem.
- Będziecie pomagali w sklepie pewnej staruszce,
sprzedaje antyki. Jest bardzo stara, schorowana. Niedosłyszy, ledwo widzi
i nie radzi sobie- mówił archanioł.
Luxor tylko westchnął nie umiejąc wydusić z siebie
chociażby słowa.
- Czeka na ciebie na miejscu- dodał- na ziemi.
Po tych słowach stwierdził, że ma dużo do
zrobienia i pożegnał się swoim zwyczajowym ,,bywaj”,
zostawiając Luxora samego z jego myślami.
Dlaczego akurat ja?- zastanawiał się zrozpaczony-
co ja teraz zrobię?
Do oczu napłynęły mu łzy bólu, ale zaraz je wytarł
gwałtownym ruchem.
- Nigdy więcej nie będę płakał!- powiedział na
głos i w dodatku śmiertelnie poważnie-
Nigdy!
*Poena- (łac. kara)




