Ostatnio:
- Tenebrisie…- szepnął nie podnosząc głowy, w oczach stanęły mu łzy- proszę… Nie łam zasad! Nie idź do nicości!- po
policzkach spłynęły mu słone krople- nie skacz w tę ciemną przepaść! Tylko tyle dla mnie zrób!- po tym zdaniu niechcący wyrwał mu się szloch. Rozpłakał się.
Podniósł głowę i spojrzał błagalnie na mężczyznę. Tenebris siedział na łóżku i patrzył na blondyna z niedowierzaniem.
§§§
Kiedy Tenebris spostrzegł zapłakaną twarz anioła
poczuł jak coś w nim pęka.
Policzki Luxora były mokre od łez, jego oczy
smutno błyszczały. Usta były blade, nie malinowe jak zawsze. Blond włosy
opadały na jego czoło i przylepiały się do policzków. Jego piękną, kredowobiałą
twarz przejmował głęboki smutek. Błękitne oczy pociemniały, były niczym dwa
jeziora, na które pada blask księżyca,
przepełnione żalem i rozpaczą.
Dla diabła, to był najsmutniejszy a za razem
najpiękniejszy widok…
Sam nawet nie wiedział kiedy wstał i podszedł do
Luxora kucając przy nim. Przykrył dłonią jego policzek.
Luxor opuścił głowę, ale diabeł z powrotem mu ją
uniósł i skierował w swoją stronę. Dzieliło ich zaledwie kilka centymetrów.
- Dlaczego płaczesz?- tylko tyle zdołał
wykrztusić.
- Obiecaj mi, obiecaj…-
powtarzał uparcie anioł,
słabym głosem- proszę!
- Ale…
- Dla mnie! Tylko tyle, bo wiem jak bardzo mnie
nienawidzisz…- dodał.
- Bzdura!- powiedział obruszony Tenebris .
Przyciągnął twarz blondyna bliżej siebie i delikatnym pocałunkiem,
obdarzył jego blade usta.
XI Buchający
ogień
Anioł był zszokowany. Nie mógł uwierzyć, że stało
się to naprawdę…
- Obiecuję- mruknął Tenebris czule. Znów chciał go
pocałować, lecz Luxor się odsunął.
- Nie- wyszeptał- nie, to złe…
- To nie jest złe- zaprotestował Tenebris- miłość
nie jest zła.
- Ty…- nie dokończył.
- Kocham cię aniołku- diabeł uśmiechnął się.
Od tych słów Luxora przeszedł dreszcz. Otworzył
szeroko oczy i wpatrywał się w przestrzeń.
Diabeł korzystając z chwili zwątpienia blondyna
położył dłoń na jego klatce piersiowej i zaczął składać pocałunki na jego szyi.
- Nie… Nie, to złe- mówił cicho Luxor. Jednak
diabeł nie przestawał.- Przestań, to złe…- wyszeptał przymykając oczy.
Tenebris włożył rękę pod jego bluzkę i ruchami
delikatnymi niczym piórko muskał tors anioła. Zachłannymi ustami naznaczał jego
skórę pozostawiając na niej mokre ślady i delikatne malinki.
- Wiem, że tego chcesz- odparł, przestając
go całować.
Luxor zdał sobie sprawę, że już nie siedzi, a
półleży na podłodze. Prawą nogę zginał
przyciągniętą do siebie, a
druga była wyprostowana. Tenebris
klęczał tuż przed nim,
napierając na niego.
- Wcale, że nie…- zaczął, ale ten zasłonił mu ręką
usta, a drugą położył na jego brzuchu,
przy czym spojrzał znacząco na jego krocze.
- Czyżby?- spytał z uśmiechem.
Anioł otworzył szeroko oczy i zacisnął usta w
wąską linię.
Ręka diabła zaczęła delikatnie pieścić jego
policzek. Luxor przymknął oczy i
zwiotczał w jego ramionach. Wtedy
diabeł znów wpił się w jego delikatne wargi.
Anioł
słyszał muzykę tworzoną przez ich wspólne bicie serc i przyspieszone oddechy.
Po jego ciele rozlał się ogień.
Półprzytomnie uświadomił sobie, że to gorące
uczucie, które zawsze żywił do Tenebrisa to wcale nie była
nienawiść, ale zawsze próbował sobie to wmówić. Podziałał na niego wpływ
aniołów, o tym że prawdziwe, czyste uczucie może być tylko między kobietą a
mężczyzną.
Diabeł wsunął swój język do jego ust i zaczął spokojnie badać jego
wnętrze. Przesuwał językiem po zębach blondyna, aż w końcu trącił jego język,
zapraszając do wspólnej zabawy. Luxor nieśmiało i trochę niezdarnie zaczął
oddawać pocałunek. To jego zawstydzenie i nieśmiałe, jakby wahające, pocałunki
rozczuliły czarnowłosego.
Przez głowę przeszła mu myśl o tym jak bardzo zły
będzie na niego Gabriel, a co dopiero Bóg, lecz prędko o tym zapomniał
poczuwszy że dłonie diabła dotykają jego pośladków.
Luxor westchnął cicho między szczerymi pocałunkami swego
kochanka. Nie potrafił myśleć o niczym innym, jak
o Tenebrisie. Przez mgłę chwili,
usłyszał krople bębniące o szybę z wściekłością, a w
tle grzmoty. Burza.
Nie wiedział jak, ani kiedy znaleźli się na łóżku.
Był pod diabłem. Czuł jak Tenebris przenosi się zwinnie z
jego ust na szyję. Znów westchnął wstydząc się wydać z siebie jakikolwiek dźwięk.
Czuł usta bruneta na swoim torsie, potem na
brzuchu.
Kiedy jego koszulka zniknęła…?
Diabeł zsunął się jeszcze niżej i rozpiął jego
spodnie. Zsunął je razem z bielizną.
Zmieszany anioł próbował go odepchnąć, ale na nic
się to nie zdało. Ten już wziął do ust jego męskość i zaczął ją oblizywać,
dokładnie z każdej strony.
Anioł wciąż dusił w sobie wszystko, co
chciało wypłynąć z jego ust. Co chwila mocniej zaciskał powieki,
szybko oddychając. Miał wrażenie, że zaraz nie wytrzyma.
Diabeł obracał głowę,
jednocześnie językiem zataczając kręgi na jego członku. Lecz Luxor nie dawał za
wygraną i zaciskał
usta starając się być cicho.
Po chwili usłyszał jak brunet wzdycha ze
zniecierpliwieniem. Nagle poczuł, że lekko przygryza jego członek. To
doprowadziło go do kresu. Jęknął z przyjemności oznajmiając tym samym, że
doszedł.
Na ten dźwięk Tenebris uśmiechnął się pod nosem.
- To rozumiem- szepnął prosto do ucha Luxora,
przyprawiając go o dreszcze.
Po chwili ich usta znów złączyły się w namiętnym,
głębokim pocałunku. Luxor nie potrafił już myśleć jasno. Był zupełnie
otumaniony bliskością diabła. Miał lekkie zawroty głowy, a w brzuchu takie
uczucie, jakby wybuchł w nim wulkan.. Czuł się tak jakby był w jakimś dziwnym
śnie, albo raczej w wirze zmieszanych snów. Miał wrażenie, że powoli odlatuje
aż do momentu….
….Gdy nagły ból przywrócił mu trzeźwość myślenia.
Dzięki temu,
mógł szybko ocenić sytuację.
Nie miał na sobie niczego. Opierał się o łóżko
klęcząc na ziemi, natomiast Tenebris był za nim…
O Boże…- pomyślał przerażony.
Diabeł powoli rozciągał jego dziurkę po kolei,
dokładając kolejne palce, to spowodowało, że blondyn nagle poczuł mdłości.
Jednak diabeł nie przestał. Kiedy uznał, że anioł
jest gotowy zajął się manipulowaniem rozporkiem u własnych spodni.
Po krótkiej chwili liczonej od momentu gdy ciemne
jeansy bruneta upadły rzucone niedbale na podłogę, strach anioła się wzmógł.
Poczuwszy, że coś znów w niego wchodzi, tym razem
mocniej, silniej krzyknął z bólu i odsunął się gwałtownie. Wiedział, że tym
razem to nie były palce Tenebrisa.
- Luxor…- wyszeptał diabeł patrząc na niego
uważnie.
- Nie… Nie chcę- wyjąkał anioł- to boli.
- Będzie bolało- zgodził się Tenebris- ale tylko
przez chwilę, a potem ci się spodoba- szepnął
uspokajająco przeczesując jego złociste włosy.
- Boję się!- po suchych już policzkach Luxora znów
spłynęły łzy.
- Nie bój się. Nie skrzywdzę cię. Obiecuję- mówiąc
to diabeł pocałował go w czoło.
Luxor przygryzając dolną wargę i zaciskając
powieki znów przyjął pozycję umożliwiającą diabłu działanie, ten po chwili ponownie
w niego wszedł.
- A..! – krzyknął krótko anioł czując ból
promieniujący od bioder.
Czuł jak członek Tenebrisa porusza się w jego
wnętrzu. Mimo nieprzyjemnych doznań usiłował nie wydawać z siebie żadnych
dźwięków,
- Ah!- lecz gdy Tenebris natrafił wreszcie w jego
czuły punkt, nie dał rady. Ból
ustąpił czemuś odwrotnemu, takich doznań Luxor do tej pory nie znał. Było to
dla niego coś zupełnie nowego. Nie mógł w to uwierzyć, ale podobało mu się to..
Słysząc ten dźwięk, Tenebris, zadowolony, że
znalazł odpowiednie miejsce zaczął uderzać w nie raz za razem. Obojgu sprawiało
to nieopisaną przyjemność. Dla diabła dodatkiem były jęki anioła połączone z
jego głośnymi westchnieniami.
- Tenebris… Oh… Tenebris… Jeszcze…- słyszał ów
śliczny anielski głos podniecający go jeszcze bardziej.
Cudowne było słuchanie tego pięknego głosu
domagającego się więcej pieszczot.
Nie mógł się powstrzymać, widząc jego piękną,
idealną, bez skazy skórę. Przejechał dłonią po
jego ciele, od szyi, przez klatkę piersiową po całą długość penisa.
Jego ciało było takie drobne, tak delikatne… Takie
piękne….
Przyśpieszył swoje ruchy .
Teraz Luxor nie mógł powstrzymać niekontrolowanych
już spazmów rozkoszy. Jęczał cicho doprowadzając tym Tenebrisa do kresu. .
Kilka chwil później anioł doszedł co oznajmił głośnym, przeciągłym jękiem.
Tenebris wykonał jeszcze kilka ostatnich
ruchów w targanym dreszczami po orgazmie
ciele chłopaka. Teraz anioł wrażliwy na
każdy dotyk stał się zupełnie bierny.
W końcu także Tenebris dał ponieść się rozkoszy.
Szczytował po czym leniwie i z ociąganiem wyszedł z ciała kochanka, opadł na
łóżko. W chwilę potem usłyszał jak ktoś wczołguje się obok.
Diabeł westchnął ciężko i poczuł jak ktoś się do
niego przytula. Otworzył oczy. To był Luxor.
Z całkowitą ufnością wtulał się w jego ramię. Jego
twarz wyrażała całkowity spokój. Uśmiechał się delikatnie i błogo, miał
zamknięte oczy. Jego policzki były czerwone. Mimo wszystkiego co się stało, na
jego ciele nie było ani kropli potu.
Diabeł zastanawiając się nad dziwacznością
aniołów, objął Luxora mocniej. Zasnęli tak razem wtuleni w siebie.
Buu! Okropnie co? Wiem.. Nie umiem pisać, ale cóż... To jeszcze nie koniec! Jeszcze będzie kilka rozdziałów i zastanawiam się czy powinnam napisać jeszcze jedną (krótszą) taką scenę? Bo nie wiem..




