dd

GRY

wtorek, 23 kwietnia 2013

X Tlący się płomień



Ostatnio:
- Może masz rację, aniele. Bo jakoś teraz czuję się zupełnie pusty.- obrzucił go nienawistnym spojrzeniem i wszedł do kuchni z trzaskiem drzwi.
Luxor nie miał wątpliwości. Tenebris nienawidził go, bardziej niż wcześniej.

Następnego dnia po kilku godzinach pracy w sklepie Luxor postanowił odpocząć. Była dziewiętnasta. Poszedł do pokoju, który dzielił z Tenebrisem. Gdy położył rękę na klamce zdało mu się, że słyszy jakąś muzykę.
Wszedł do pokoju i stanął jak wmurowany.
       - Co ty wyprawiasz diable?- zadał retoryczne pytanie.
       - Jak to co aniołku?  Łowię ryby, a co? Nie widać?- zaśmiał się Tenebris w odpowiedzi.
To oczywiście był sarkazm. Tenebris siedział na swoim łóżku i trzymał na kolanach gitarę. Grał jakąś spokojną piosenkę. Anioł nie był pewien, ale mężczyzna był chyba bez koszulki.
Wywrócił oczami i zamknął drzwi. Usiadł na swoim łóżku i, nie mając nic lepszego do roboty, zaczął przyglądać się diabłu.
W całkowitym skupieniu Tenebris szarpał za struny tworząc ostrą, ale piękną muzykę.
Gdzieś w głębi Luxor wiedział o czym jest melodia…
Dawała piękne tło, dla wieczoru, nieba pełnego gwiazd… Kojarzyła się z miłością, namiętnością, szczęściem i cierpieniem… Jej dźwięki zmysłowo roznosiły się po pokoju.
Nagle ucichła, ale Luxor był zbyt zamyślony, by to zauważyć.
Tenebris wstał, lecz anioł nawet nie zwrócił na to uwagi. Teraz widział jego tors w pełnej krasie. Doskonale wyrzeźbiony brzuch oświetlony niewielką ilością światła słonecznego zmieniającego jego skórę w złotą.  Dopiero teraz anioł spostrzegł tatuaż  pod obojczykiem z prawej strony. Czarny  pentagram, pomimo znaczenia, prezentował się na jego ciele wspaniale…
Tenebris stojąc zaledwie dwa metry przed aniołem przypatrywał mu się. Luxor dopiero teraz sobie to uświadomił.
       - Co?- spytał ostrożnie.
       - Patrzysz na mnie od dłuższej chwili- mruknął diabeł- coś się stało?
Luxor chciał odpowiedzieć mu jakąś dowcipną uwagą, które często sobie wymyślał, na wypadek głupiego naśmiewania się Tenebrisa. Jednak żadna nie przychodziła mu teraz do głowy. Kłamać nie mógł… Zdecydował się więc na półprawdę.
       -Musisz łamać te wszystkie zasady? Bóg i Lucyfer postanowili, że gdy podpadniesz im raz jeszcze, to wyślą cię do nicości lub zniszczą!
Diabeł najpierw zrobił zdziwioną minę. W jego oczach było widać ból zmieszany z troską, ale zamknął oczy i zacisnął powieki a kiedy otworzył je z powrotem ten wyraz zniknął. Zastąpił go cyniczny uśmieszek.
       - Nic mi nie zrobią, a nawet jeśli to i dobrze. Nie przejmuję się swoim losem. A co z resztą ciebie to obchodzi?- jego ton sprawił że Luxor spojrzał mu prosto w oczy, mówił z pogardą, ale jakąś taką…. Smutną- to dla ciebie lepiej nieprawdaż?
Luxor spuścił wzrok i przygryzł wargę. Oczywiście, że powinien być szczęśliwy z powodu decyzji Boga o pozbyciu się Tenebrisa…
       - Lux?- diabeł swoim głosem wyrwał go z zamyślenia.
Nie, nie byłby zadowolony z jego odesłania. Sam nie miał pojęcia dlaczego…
       - Może powinno być mi lepiej- wyszeptał oschle.
Diabeł wpatrzył się w drewniane deski podłogowe.
       - A więc dlaczego…?- zaczął.
       - Bo jestem aniołem- Luxor nie dał mu dokończyć- nie chcę mieć nikogo na sumieniu.
Diabeł tylko mruknął coś ponuro pod nosem, anioł nie zrozumiał co powiedział, ale wydawało mu się, że usłyszał coś na kształt: ,,no tak, anioły…”.
       - A co?
       - A nic aniołku- powiedział Tenebris znów nagle rozbawiony.
Odwrócił się żeby zdjąć gitarę z łóżka i położyć ją obok. Był spięty. Jego plecy były całkowicie wyprostowane, a mięśnie napięte. Na łopatkach widniały pionowe, nierówne, smolisto-czarne znamiona jak gdyby namalowane czarną farbą.
Blizny po skrzydłach…
Tenebris był wcześniej aniołem, upadł  w czasie rebelii Lucyfera i odbył się jego sąd. Jego skrzydła zostały spalone w Wielkiej Sali Anioła[1], w niebie.
Luxor jakoś nie umiał wyobrazić sobie Tenebrisa jako grzecznego i uczynnego chłopca w białej szacie. Nie ważne jak próbował i tak obraz bruneta kłócił się zupełnie z jego przeszłością.
Tenebris usiadł na łóżku. Wyglądał na głęboko zamyślonego. Jego złota skóra wyglądała jak jedwab. Była taka kusząca…
Nagle Luxora naszła myśl, taka przypadkowa:
,,Ciekawe, jaka jest jego skóra w dotyku…”
Nie! -  skarcił się w myślach. - co ty sobie wyobrażasz! Nienawidzisz go!
Pokręcił gwałtownie głową. Oparł się o ścianę plecami i przyciągnął do siebie kolana, oplatając je rękoma. Oparł o nie głowę.
Co się ze mną dzieje?!- wykrzyknął w myślach.
Spojrzał na diabła spode łba zimnym wzrokiem. Ten siedział na swoim łóżku i przeglądał jakieś czasopismo. Wydął wargi w wyrazie niezadowolenia. Wyglądał słodko…
Anioł znów potrząsnął głową by przywołać samego siebie do porządku.
Świrujesz, pomyślał, a to dlatego, że to diabeł. Wszystko w nich jest po to, żeby kusić.
Nagle naszła go okropna myśl. To co na pewno miało się stać. Najczarniejszy a za razem najbardziej prawdopodobny scenariusz uderzył w niego tak zimny i twardy niczym góra lodowa. Poczuł mdłości. Nie chciał dopuścić do spełnienia się obaw. Nie mógł..
       - Tenebrisie…- szepnął nie podnosząc głowy, w oczach stanęły mu łzy- proszę… Nie łam zasad! Nie idź do nicości!- po policzkach spłynęły mu słone krople- nie skacz w tę ciemną przepaść! Tylko tyle dla mnie zrób!- po tym zdaniu niechcący wyrwał mu się szloch. Rozpłakał się.
Podniósł głowę i spojrzał błagalnie na mężczyznę. Tenebris siedział na łóżku i patrzył na blondyna z niedowierzaniem.



[1] To tam odbywają się sądy zbuntowanych, łamiących prawo między światami. Jeśli delikwent złamie niebiańskie lub piekielne prawo to tam właśnie trafi (niezależnie od tego skąd jest)

Następna część być może będzie jutro ;)

Papa Roach- Between Angels And Insects




Nie ma pieniędzy, nie ma własności
Tylko obsesja, nie trzeba mi tego gówna
Weźcie moje pieniądze, weźcie moją obsesję

Chcę, by mnie słyszano
Głośno i wyraźnie me słowa
Z wnętrza człowieka
Powiedz, co słyszałeś
O rewolucji
W twym sercu i umyśle
Aż znajdziesz rozwiązanie
Styl życia i obsesja
Pierścionki z brylantem dają tylko lekcję życia
I stres dla twych oszczędności na książeczce
Jesteś niewolnikiem systemu
Prac, których nienawidzisz
Opłacanych gównem, którego nie chcesz
To źle, że świat zbudowany jest na chciwości
Cofnij się i spójrz
Przestań myśleć o sobie
Zacznij o...

Nie ma peniędzy, nie ma własności
Tylko obsesja, nie trzeba mi tego gówna
Weźcie moje pieniądze, weźcie moją obsesję
Nie potrzebuję tego gówna

Bo wszystko jest niczym
A pustka jest we wszystkim
Ta rzeczywistość jest jak spierdolony sen
Z ciałem i krwią, który nazywasz swoją duszą
Wywróć ją na wierzch
I zaistnieje wielką czarną dziurą
Weź pieniądze i spal jak asteroidę
Własność, choć nigdy nie poczujesz, że zbędna
Odrzuć ją i zapamiętaj tę swoją najlepszą lekcję
Serce, dusza, życie, pasja

Nie ma poeniędzy, nie ma własności
Tylko obsesja, nie trzeba mi tego gówna
Weźcie moje pieniądze, weźcie moją obsesję
Nie potrzebuję tego gówna

Pieniądze, własność, obsesja
Pokaż się, wyprasuj ciuchy
Uczesz włosy i do kieratu
Po prostu nie możesz wygrać
Nie możesz
A rzeczy, które posiadasz
posiadają ciebie
NIEEEEEEEEEEE!!!

Weź me pieniądze, weź moją własność
Weź moją obsesję, nie trzeba mi tego gówna
Pieprzę pieniądze, pieprzę własność
Pieprzę twoją obsesję,
Nie trzeba mi tego gówna
Pieniądze, własność, obsesja
Nie trzeba mi tego gówna

Papa Roach- Last Resort


Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam tą piosenkę. Jest niesamowita, daje niezłego kopa, a przede wszystkim sprawia, że zaczynam myśleć o wielu sprawach. Myślisz przede wszystkim o tym, że jesteś sam, że nikt Ci nie pomoże, a ostatnim ratunkiem jest żyletka.Tak, sama zastanawiałam się czasami nad zrobieniem tego co jest opisane w piosence. A właściwie  myślę o tym co wieczór, przy czym stwierdzam, że zapewne nie miałabym odwagi, ale... Czasem jest tak, że ręce same wędrują do żyletki. Wtedy coś mnie powstrzymuje, nie wiem co. Ale to nie ważne, bo następnego wieczora znów będę chciała to zrobić...




Pociąłem swe życie na kawałki
To mój ostatni ratunek
Duszę się
Nie oddycham
Pierdolę, jeśli porozcinam sobie rękę, krwawię

To mój ostatni ratunek

Pociąłem swe życie na kawałki
Dosięgnąłem ostatniego ratunku
Duszę się
Nie oddycham
Pierdolę, jeśli potnę sobie rękę, krwawię
Czy choć trochę obejdzie cię jeśli umrę krwawiąc?
Byłoby źle?
Byłoby dobrze?
Gdybym dziś w nocy odebrał sobie życie
Mam na myśli przypadek
Okaleczenie poza zasięgiem wzroku
I rozważam samobójstwo

Bo tracę wzrok
Tracę rozum
Niech ktoś powie mi, że ze mną wszystko dobrze
Tracę wzrok
Tracę rozum
Niech ktoś powie mi, że ze mną wszystko dobrze

Nigdy nie zdawałem sobie sprawy, że planowałem za mało
Aż do czasu, kiedy było zbyt późno
A w środku byłem pusty
Głodny!
Żywiąc się chaosem
I żyjąc w grzechu
Spiralą na dół, gdzie ją zacząłem?
Wszystko zaczęło się, gdy straciłem matkę
Bez miłości dla siebie
Bez miłości dla kogoś innego
Szukałem, by znaleźć miłość gdzieś wyżej
I nic nie znalazłem, tylko pytania i zło

Bo tracę wzrok
Tracę rozum
Niech ktoś powie mi, że ze mną wszystko dobrze
Tracę wzrok
Tracę rozum
Niech ktoś powie mi, że ze mną wszystko dobrze
Nic nie jest w porządku
Nic nie jest dobrze
Biegnę i płaczę
płaczę
płaczę
płaczę
płaczę

Już nie mogę tak żyć

Pociąłem swe życie na kawałki
To mój ostatni ratunek
Duszę się
Nie oddycham
Pierdolę, jeśli porozcinam sobie rękę, krwawię
Czy choć trochę obejdzie cię jeśli umrę krwawiąc?
Byłoby źle?
Byłoby dobrze?
Gdybym dziś w nocy odebrał sobie życie
Mam na myśli przypadek
Okaleczenie poza zasięgiem wzroku
I rozważam samobójstwo

Bo tracę wzrok
Tracę rozum
Niech ktoś powie mi, że ze mną wszystko dobrze
Tracę wzrok
Tracę rozum
Niech ktoś powie mi, że ze mną wszystko dobrze
Nic nie jest w porządku
Nic nie jest dobrze
Biegnę i płaczę

Już nie mogę tak żyć
Nie mogę
tak żyć
Nic nie jest w porządku

Nightwish- Nemo


Tym razem Nightwish- Nemo :) Nie wiem, czy już wcześniej tego przypadkiem nie wstawiłam... No dobra, nie ważne. Miłego słuchania :)


Testy!! Ratuj się kto może! D:

Jak się wcześniej nie bałam, tak teraz chyba oszaleję. Boję się, że nie zdam! D: Rany... Nawet mnie wzięło! Ale myślę, że to chwilowe, w końcu: Ja nigdy się nie stresuję i nie boję niepotrzebnie. No... Chyba, że węży, albo Orochimaru z Naruto, ten to jest okropny...
Hm... Na dodatek kojarzy mi się źle, przez historię yaoi, na którą przypadkiem trafiłam. O NIM I O KABUTO. Brr.... Jawna masakra rozegrana na na biednym Kabuto pewną częścią ciała Oro. Straszne, krwawe... Kto oglądał Naruto ten wie o co chodzi ;) Pozdrawiam Narutowiczów :D
Jezu, Jezu, jestem tuż przed testem...
Pomyślę o czym innym...
<-------------------------- Tylko nie o nim O.O
Dobra, lecę. Kolejny rozdział opowiadania będzie dziś albo jeszcze w tym tygodniu, nie wiem jak się wyrobie. W każdym bądź razie będzie niedługo ;) Byłabym wdzięczna za przeczytanie ;)
A dziś jeszcze wstawię parę piosenek i... A to już sami zobaczycie :)
Papa! :D