dd

GRY

czwartek, 28 lutego 2013

Ehh... Ten tydzień....

Normalnie mnie to wykańcza... Jak nie jedynka z matmy, to jeszcze jutro sprawdzian z fizyki... A potem jeszcze kolejne sprawdziany: historia, WOS, Niemiecki.... A na dodatek jeszcze własne życiowe problemy...
Nie mogę zbyt często wstawiać na bloga... Wybaczcie mi... W tygodniu mam mało wolnego czasu przez szkołę... A w weekendy mam utarczki z tatą : "czy ty nie powinnaś się uczyć?"... Oczywiście bujda, bo uczę się codziennie przynajmniej po trzy godziny :p
Tak więc wybaczcie... Postaram się znaleźć więcej czasu... ;) Na razie nie jest tak źle, bo po grzecznym odrobieniu lekcji jest trochę czasu ^^ Ale zawsze jak wejdę to denerwuje mnie ten brak komentarzy... No Ale cóż... Cieszę się, że w ogóle to czytacie, a nie mnie zwyczajnie olewacie jak ludzie w mojej szkole ;))
Tak więc na razie macie obrazek :)

"Czasem mam ogromną ochotę zostawić wszystko w cholerę i po prostu sobie iść... Tak zwyczajnie, przed siebie...."





Hello

Przy tej piosence zawsze płaczę.... Zawsze... Jest taka smutna, a zarazem piękna...



Playground school bell rings again
Rain clouds come to play again
Has no one told you she's not breathing?
Hello I'm your mind giving you someone to talk to
Hello

If I smile and don't believe
Soon I know I'll wake from this dream
Don't try to fix me, I'm not broken
Hello I'm the lie living for you so you can hide
Don't cry

Suddenly I know I'm not sleeping
Hello I'm still here
All that's left of yesterday


Na szkolnym boisku znów rozbrzmiewa dzwonek
Deszczowe chmury przychodzą, by ponownie zagrać
Czy nikt Ci nie powiedział, że one nie oddycha?
Witaj, jestem Twoim umysłem dającym Ci kogoś do rozmowy
Witaj

Jeśli się uśmiechnę i nie uwierzę
Wiem, że wkrótce zbudzę się z tego snu
Nie próbuj mnie naprawić, nie jestem załamana
Witaj, jestem kłamstwem żyjącym dla Ciebie, być mógł się ukryć
Nie płacz

Nagle wiem, że nie śpię
Witaj, wciąż tu jestem
Wszystkim tym, co zostało z wczoraj
To zdjęcie mailowe.
Widzicie? Nie ma się czego bać xD Dostałam już maila od jednej osoby i jej rady bardzo mi się przydały. Poważnie, piszcie, nie bójcie się, nie ugryzę ;)
Moglibyście napisać mi czy coś Wam się na blogu podoba, czy coś nie podoba... A ja to rozpatrzę. Bardzo byłabym wdzięczna za szczerą opinię, bo takie motywują (nawet kiedy są negatywne) :) Ale najpierw musicie zacząć pisać do mnie maile i komentarze. A może Wam się po prostu nie chce...? ;))







środa, 27 lutego 2013

Rozdział III Tajemnica diabła cz. II.


W poprzednim odcinku xD:
(...)
- Dlaczego uważasz, że nie masz nic do stracenia?- ton głosu Luxora był jak gdyby na przymus obojętny.
Tenebris zastanawiał się przez chwilę, zanim odpowiedział.
- A tam… Nikt i tak nie będzie za mną płakał.
Zobaczył, że anioł otworzył szeroko oczy i rozchylił usta, jak gdyby chciał coś powiedzieć, ale się zawahał. Zacisnął usta w wąską linię i nieznacznie pokręcił głową.
- Tenebris.. To.. To nieprawda… Na pewno ktoś…
Diabeł uśmiechnął się z rezygnacją.
- Niestety… To jest prawda….


§§§

Luxor, po rozmowie z Tenebrisem poczuł się dziwnie przygnębiony. Nie wiedział, może diabeł faktycznie miał rację…. Ale… Przecież tam w piekle musiał mieć kogoś… Jakąś kobietę… Oczywiście. Przecież to Tenebris. On na pewno ma tam jakąś diablicę…
Ale dlaczego na samą myśl o tym robiło mu się tak jakoś ciężko…? Jakby coś uciskało go w środku…
Potrząsnął głową.
Nie miał czasu się teraz nad tym zastanawiać. Musiał obsłużyć klienta.
Starszy mężczyzna,  w okularach i włosach siwiejących na skroniach. Miał na sobie brązowy płaszcz, a w ręku trzymał parasol. Dziwny widok, ponieważ na zewnątrz wcale nie padało. Ale cóż, w końcu jest jesień…
Spokojnym i pogodnym tonem pytał o figurkę aniołka, którą chciał sprezentować żonie na dwudziestą rocznicę ślubu.
Ma już sporo figurek- mówił- ale cały czas chciała jeszcze figurkę aniołka. Niestety nigdzie nie mogła znaleźć odpowiedniej. Wszystkie, które widziała, były zbyt… Nowoczesne, jeśli można to tak określić.  Chodzi o to- ciągnął zamyślony- że ludziom miesza się w głowie, które to anioł, a które kupidyn… Wszystkie są małe, grubiutkie i mają takie dziwne spojrzenie, niekiedy trzymają serduszka, lub łuki. Inne, zupełnie niepotrzebnie, mają kwiatowe czapeczki na głowach.
Z uśmiechem zadowolenia Luxor wziął do ręki małego aniołka z półki. Wykonany z białego kamienia chłopiec siedzący po turecku okryty jedynie pozłacaną szatą którą miał na kolanach. Misterne, złotawe zdobienia na kręconych włosach zalśniły gdy Luxor podawał figurkę mężczyźnie. Nie tylko szata i włosy były pozłacane, ale też małe skrzydła aniołka. Jego twarz wyrażała zamyślenie. Przyjemnie się na niego patrzyło.
Mężczyzna uśmiechnął się.
-Tak, dokładnie takiego mi potrzeba. Ile płacę?
Luxor podał mężczyźnie cenę. Mężczyzna wyjął portfel i po chwili liczenia dał Luxorowi do ręki pieniądze. Podziękował i wyszedł.
Kolejni klienci… Nie było ich wielu tego dnia. Zdaje się że sześciu. Sklep nie był zbyt popularny, choć rzucał się w oczy. Stary, zaniedbany lokal między nowymi, ceglanymi budynkami.
Więc ostatecznie udało się dziś sprzedać koło czterech rzeczy. Mało, ale to zawsze coś. Zwłaszcza, że Luxor pracował sam. W ogóle nie miał odwagi wytknąć wszystkiego Tenebrisowi. Nie chciał być nieuprzejmy…
Nie miał pojęcia, gdzie przez cały czas podziewał się diabeł. Nie widział go od powrotu pani Willson z kościoła, poszła jeszcze do znajomej więc Luxor nie miał żadnej pomocy… Anioł nawet nie mógł zjeść obiadu. Pracy było zbyt dużo. Ale na dziś już skończył. Była siedemnasta.
Obiecał sobie, że gdy tylko natknie się na Tenebrisa powie mu wszystko. Że to on ma pracować. To już drugi dzień, kiedy nic nie robił!
Wszedł do kuchni z zamiarem przygotowania sobie czegoś do jedzenia. Był okropnie głodny.
Przetarł oczy ze zdziwienia. Ujrzał Tenebrisa stojącego przy dokładnie wyczyszczonym blacie. Coś gotował. Ale nie tylko to było dziwne. Cała kuchnia wprost lśniła. W wazonie stały nowe, świeże kwiaty, a w pomieszczeniu unosił się ich przyjemny zapach. Tenebris uśmiechnął się na widok zdziwionej miny anioła.
- Kto.. Kto to wszystko zrobił..?- wykrztusił blondyn.
Tenebris zrobił wymowny gest, który zapewne miał zostać uznany za skromność.
- Nie przechwalając się, ja to wszystko zrobiłem. A teraz chodź tu i nakładaj sobie jedzenie.
Luxor spojrzał na niego zdziwiony i podszedł do blatu. W garnku była zupa… No właśnie.. Jaka zupa..? To właściwie była  gęsta, jasnozielona ciecz z jakimiś grudkami.. Nie wyglądała zbyt zachęcająco.
- Kto to gotował?
Tenebris posłał mu uśmiech.
- Ja.
Blondyn dostrzegł coś dziwnego. Zawsze gdy Tenebris coś mówił, co później okazywało się kłamstwem lekko drgała mu powieka. Teraz również.
Spojrzał na bruneta z przyganą domagając się prawdziwej informacji. Zrezygnowany diabeł mruknął pod nosem:
- Koleżanka staruszki. Dała jej tą zupę do odgrzania….
Luxor uśmiechnął się triumfalnie. Udało mu się nakłonić Tenebrisa do powiedzenia prawdy. To dobry znak. Kiedyś może faktycznie ten mężczyzna się nawróci, choć na to już nie powinno się liczyć. To nie jest zbyt prawdopodobne...
- Tenebris, gdzie pani Willson?
Diabeł zrobił urażoną minę.
- Myślisz, że tak bym ją zostawił? Podgrzałem jej obiad, kiedy zjadła położyłem ją w łóżku, przeczytałem bajkę i zasnęła.
Anioł uniósł brwi, nie skomentował tej bajki. Nie wiedział czy faktycznie mężczyzna jej ją przeczytał, ale z nim było wszystko możliwe.. Właściwie, był zdziwiony, że Tenebris sam się za to wziął… Coś się stało.. Tylko co…?
- Nałożysz sobie czy ja mam to zrobić?- zapytał diabeł nieco poirytowany tym, że anioł stał i po prostu patrzył na jedzenie tak jakby podejrzewał, że jest zatrute.
- Ee… Więc….
- Dawaj to- Tenebris wziął talerz z rąk anioła i zaczął nalewać zupy. Kiedy napełnił go do połowy i chciał nalać do niego jeszcze Luxor szybko powstrzymał go.
- Nie, nie.. Starczy. Nie zjem tyle…
Tenebris przyjrzał się mu krytycznie i stwierdził, że jest zbyt chudy i powinien więcej jeść, ale widząc jego urażoną minę dał mu już spokój.
Kolejny raz jedli w zupełnej ciszy. Za oknem słychać było krople deszczu i samochody. Luxor lekko przymknął oczy i wsłuchał się w krople bębniące o szybę i parapet. Z początku delikatny deszczyk powoli zmieniał się w ulewę. Ludzie których widział za oknem biegli pod dachy sklepów by tylko schronić się przed burzą.
Nagle Tenebris parsknął śmiechem.
- Co cię tak bawi?- zapytał zdezorientowany anioł wyrwany z zamyślenia.
- Ta kompletna cisza. To już dwa dni, a ty w ogóle nie chcesz ze mną rozmawiać.
Luxor zacisnął wargi i odwrócił wzrok.
- Nie mam o czym z tobą rozmawiać…
- Ale mógłbyś chociaż zapytać mnie jak minął mi dzień, albo… Powiedzieć mi coś więcej o sobie- tu uśmiechnął się- poznalibyśmy się lepiej…
Anioł wyprostował się na krześle. Uznał, że jeśli przemilczy wypowiedź Tenebrisa, może zakończy temat.
Gdy skończył jeść wstał i podszedł do zlewu.
- Pozmywam, ty możesz już iść do pokoju- mruknął cicho.
- Nie, ja pozmywam- Tenebris szybko podszedł do zlewu i sięgnął do kranu, akurat wtedy gdy Luxor odkręcał wodę. Przez przypadek przykrył swoją dłonią dłoń Luxora. Ten wlepił wzrok w strumień wody. Zupełnie zdrętwiał, chciał wyrwać dłoń, ale.. Jakoś nie mógł. Tylko patrzył na wodę która powoli wypełniała zlew.
-  Luxor, idź się wykąpać. Ja pozmywam..- wymruczał diabeł, jego głos brzmiał w głowie Luxora  długo po tym jak mężczyzna wypowiedział to zdanie. Jego barwa… On był taki… Czarujący… Głęboki i całkiem pozbawiony sarkazmu, którym zwykle przesączona była zdecydowana większość wypowiedzi Tenebrisa.
Mężczyzna zdjął rękę anioła z kranu i puścił ją tak, że lekko opadła wzdłuż ciała Luxora. Ten powoli cofnął się od diabła o dwa kroki i odwrócił się do niego plecami Pospiesznie wyszedł z kuchni.
Kiedy zamykał drzwi wydawało mu się, że słyszy jeszcze coś. Tenebris powiedział: „czekaj na mnie w pokoju….”
Później wmawiał sobie, że mu się przesłyszało.

Wszedł pod prysznic, gdy para wypełniła całą łazienkę. Nie mógł uwierzyć w swoją reakcję. Gdy mężczyzna go dotknął, po prostu o wszystkim zapomniał.. Nie mógł się nawet poruszyć… Nie miał pewności, czy diabeł faktycznie użył swojej mocy, ale to tłumaczyłoby jego reakcję… Sam z siebie nie mógł być taki odrętwiały…
Westchnął.
Postanowił być od teraz bardziej stanowczy. Dla Tenebrisa jest zbyt uległy…

Wychodząc z łazienki myślał o jutrzejszym spotkaniu z Gabrielem. Tak… Musiał stawić się jutro w niebie i „zdać raport” na temat zachowania Tenebrisa. Bał się zostawić diabła samego z całym sklepem… Zupełnie samego z panią Willson. Może to przewrażliwienie, ale obawiał się, że mężczyzna może jej zrobić coś złego…
Wszedł do pokoju. Było okropnie ciemno, więc podszedł do swojego łóżka i po omacku zapalił lampkę nocną.
Tenebrisa jeszcze nie było w pokoju.
Anioł wzruszył ramionami i położył się. Starał się zasnąć ale co rusz myśli odbiegały mu w stronę Tenebrisa…
Cały czas przed oczami stawał mu jego obraz.
Usiłował odgonić natrętne myśli, ale jakoś nie potrafił.
Mam go dosyć!- pomyślał nagle zły.
W tej chwili w pokoju zjawił się diabeł. Jedną rękę trzymał za plecami i uśmiechał się podstępnie.
Luxor starał się nie zwracać na niego uwagi. Usłyszał jak mężczyzna się do niego zbliża.
- Ej, aniołku- zaczął tym swoim irytującym Luxora głosem- trzymałeś kiedyś w rękach ogień?
Blondyn spojrzał na niego mając już na ustach idealną ripostę, ale kiedy go zobaczył od razu o niej zapomniał.
Diabeł trzymał przed jego twarzą dłoń z której unosił się czerwono żółty płomień, oświetlający upiornie jego twarz.
Anioł poderwał się do siadu i odskoczył od niego.
- Co ty wyprawiasz?!- wrzasnął przerażony.
- Ja? Chcę ci pokazać… ogień- ostatnie słowo diabeł wymówił bardzo zmysłowo.
- Odsuń się!- głos Luxora lekko drżał.
Jednak  Tenebris zbliżał się coraz bardziej.
W jego oczach odbijało się światło ognia, ale poza tym czaiło się coś jeszcze…
Coś dziwnego…
Języki ognia coraz bardziej zbliżały się do jego twarzy.

§§§
Zbliżał do niego rękę… Była coraz bliżej.
Tenebris zaczął się cicho śmiać.
Spojrzał na anioła, akurat kiedy tamten na niego patrzył. W błękitnych  oczach widział czyste przerażenie i coś w tym widoku….
… Powstrzymało go…
Powoli opuścił rękę, po czym ujrzał zdziwione spojrzenie anioła.
Właśnie coś sobie uświadomił… Nie mógł tego powstrzymać…

§§§
Zawahanie Tenebrisa, było jedną z dziwniejszych rzeczy jakie Luxor widział.. Ten mężczyzna nigdy się nie cofał. Zawsze robił to co chciał, nigdy nikogo nie słuchał….
- Co… co ty….?- wyjąkał blondyn.
- Prawie się posikałeś- Tenebris roześmiał się- przecież nie chcę tu kałuży aniołku!
Naburmuszony anioł tylko odwrócił głowę.
- I co? – zdziwił się brunet- nie walniesz mnie? Nie przeklniesz?
Anioł milczał ze spokojem.
- No tak…- żachnął się- Anioły!
Luxor uśmiechnął się pod nosem.
Zobaczył, że mężczyzna wywrócił oczami i rzucił się na swoje łóżko.  Wyjął spod poduszki jakieś pisemko i zaczął je czytać (co dziwniejsze w ogóle nie używając światła). Mruczał coś pod nosem, zbyt niewyraźnie aby ktoś mógł cokolwiek zrozumieć.
Anioł położył się  przykrywając się kołdrą po czubek głowy. Przyciągnął do siebie kolana i pokręcił głową. Był pewien, że tej nocy już nie zaśnie. 
Słyszał jak Tenebris przewraca stronę w gazecie i po chwili odrzuca ją w kąt z pomrukiem  niesmaku.
Blondyn westchnął. 
niby jak ma zasnąć mając za plecami kogoś takiego?? Okropnie się przestraszył, że mężczyzna może mu coś zrobić kiedy będzie spał, ale szybko odgonił te myśli.
Jutro przecież z samego rana musi się stawić w niebie, nie może być niewyspany!
"Wszystko byłoby dobrze gdybyśmy nie musieli spać w jednym pokoju"- pomyślał i zaraz się za to skarcił. Aniołowi przecież nie wypadało mówić, ani nawet myśleć takich rzeczy...
Zamknął oczy próbując się uspokoić. Nagle usłyszał głośne ziewnięcie. To go uspokoiło. Przecież Tenebris też musi w końcu sypiać... Nic mu nie zrobi...
Po kilku minutach w końcu zmorzył go sen.  

Dobra, a teraz zrobimy tak, napiszcie mi w komentarzach kiedy ma być następny rozdział, bo serio nie wiem.... I chcę wiedzieć czy w ogóle chcecie czytać dalej... :P jak nikt nie napisze to nie publikuję dalej opo....




Dla fanów yaoi

Więc... Mam  mały prezencik  ^^
Moja koleżanka prowadzi bloga z opowiadaniami yaoi, tu macie link: ufhwqgy.blogspot.com


Proszę wchodzić bo Wam wejdę pod łóżko, albo do wanny (jak kto woli- pod prysznic) xD




Ehhh... Tam też jest moje opowiadanie, ale tam jestem jako Kurt :)
Tutaj jest przyspieszone.... A tam nie, bo tam jest później publikowane. Piszę to, żeby nie było nieporozumień....


wtorek, 26 lutego 2013

Obrazek mailowy :D

"When I'm walking a dark road I am a man who walks alone."





A Ty? kim jesteś?

"Chciałbym się pozbyć homofobów, seksistów i rasistów z naszej publiczności. Wiem, że oni tam są, i to mnie martwi"
Kurt Cobain

Nie mogę uwierzyć w ten jad, którym jest przesiąknięty nasz świat! Przecież tak nie powinno być! Czym w ogóle różni się homoseksualista od kogoś kto jest heteroseksualny? Niczym... Wiecie dlaczego? Bo według mnie człowiek, to człowiek i to jest bez różnicy jakiej płci jest osoba, której oddał swoje serce. Ważne, że znalazł sobie prawdziwą, szczerą i (być może) wieczną miłość. Nie zabierajmy mu szansy na bycie szczęśliwym, ponieważ sami nie potrafimy mu jej dać...
 Wiecie dlaczego ludzie tak ich nienawidzą? Czasem nie chodzi o zwykłe obrzydzenie, bo w tym wszystkim jest coś, z czego nienawiść musiała się zrodzić. Chodzi tu też o to, że im zwyczajnie zazdroszczą. Może brzmi to prozaicznie, ale chodzi mi o coś głębszego. Zazdroszczą im tego, że są na tyle odważni, by (w dzisiejszych czasach, gdy jest to niebywałe...) pokazać, że nie dbają o to co myślą o nich inni, że nie obchodzi ich płeć. Oni po prostu kochają i chcą być kochani. 
Jednak ta zawiść ma też podłoże wizualne. Chodzi o nic innego jak o to jak wygląda np. para gejów całujących się na ulicy, albo para lesbijek... Ludzie na co dzień nie są przyzwyczajeni do takich widoków, ale to tylko dlatego, że widzą takich "osobliwości" (-.-) zbyt często. Żenujące, prawda? 
Jest też sprawa przyrostu naturalnego w kraju... Jednak... Jest w tym pewne niedociągnięcie. To ciągłe powtarzanie, że związki homoseksualistów są "jałowe i bezużyteczne" (wiadomo kto jest autorem tych słów) to po prostu kompletna głupota, ponieważ jest w tych czasach wiele związków (kobieta-mężczyzna) bezdzietnych! Czy oni też są bezużyteczni?
Trudno w to uwierzyć, ale jeśli spojrzymy na to tym okiem to okaże się, że nasze społeczeństwo się cofa. Technologia idzie naprzód, są komputery, laptopy, telewizory, telefony... Ale co z tego? Co z tego, jeśli człowieczeństwo cofa się i cofa, aż dojdzie do stanu pierwotnego? Zero tolerancji: ciemnoskóry- zły, ateista-zły, otyły- zły... Kim my jesteśmy by oceniać innych? najwyraźniej (w wypadku niektórych) zwierzętami.
Nie chcę oczywiście w ten sposób nikogo obrazić....

Jeżeli ktoś się ze mną nie zgadza to bardzo proszę o wyrażenie swojej opinii w komentarzu, nie obrażę się ;) po prostu spróbuję go zrozumieć.


poniedziałek, 25 lutego 2013

Nareszcie zdobyłam dwie obserwatorki ^^ Dzięki ;) Mam nadzieję, że wkrótce ta liczba się zwiększy, jak na razie cieszę się, że mam chociaż Was :)
A teraz... Uwaga... Iron Maiden- The Number Of The Beast


Przepowiednia...

Napiszę post o demonach, co Wy na to? Uhh... Wiem, że i tak nikt nic pod tym nie napiszę, mimo wszystko się pytam. Będzie troszkę więcej o Lilith ^^ Pamiętacie czarnowłosą laskę ze zdjęcia? Napiszę kilka metod, którymi się posługuje... A w następnym poście będzie też trochę o Lucyferze... ostatnio napisałam o nim za mało i od razu hejty się posypały... :C No to teraz będzie więcej, sataniści ^^

Ps. Jak Wam się podoba nasz kotek? ma na imię Sebastian. Tylko.. nie wolno go jeść! xDD
Dobra, bez żartów.. Aha, jeszcze jedno. Mało osób wchodzi na mojego bloga i zastanawiałam się nad zamknięciem go... Reklamy nic nie dają, pomyślałam, że może... Wy moglibyście mi pomóc.... A poza tym, nie dostałam od Was ani jednego maila.. :C Robicie mi na złość? Prosiłam już 2 albo 3 razy... I wciąż nic... Nie ma czego się bać :) No cóż.. Ale i tak nie łudzę się, że po opublikowaniu tego posta będzie choć jeden mail...
Dobra kończę bo za długie, pewnie i tak mało kto przeczytał całość....
To na razie :D Do następnego postu, który opublikuję... Yyy.. Jeszcze nie wiem kiedy.. Ale jakoś w tym tygodniu.. 

sobota, 23 lutego 2013

Przypominam!


http://blog-softy.blogspot.com/ Wchodzić, komentować, obserwować.. Ale przede wszystkim wchodzić, wchodzić, wchodzić, bo jak nie to Wam się w szafie schowam i w nocy będę straszyć! xD

Rozdział III Tajemnica diabła



Tajemnica diabła


Porządkowali towar na półkach. Byli w sklepie sami. Pani Wilson poszła do kościoła. Była dziewiąta.
Luxor układał figurki, a Tenebris ścierał kurze z półek i szafek, ale ten drugi robił to bardzo niechętnie i niedokładnie.
- Tenebris- mruknął ostrzegawczo anioł, ale tamten nie zareagował- Tenebris- powtórzył głośniej, ale diabeł niczym nie dał znaku że usłyszał- Tenebris!- wrzasnął Luxor na cały głos.
- Co?- spytał zdziwiony brunet podniesionym głosem wyciągając słuchawki z uszu. Luxor wcześniej ich nie zauważył.
- Robisz to niedokładnie- oznajmił jasnowłosy spokojnie.
W odpowiedzi diabeł jedynie prychnął.
Luxor przez chwilę milczał, ale pytanie, które go naszło wczoraj nie dawało mu spokoju. W końcu nie wytrzymał.
- Co właściwie zrobiłeś, że odbywasz karę?- starał się, aby jego ton brzmiał jak najnaturalniej i obojętnie.
Diabeł spojrzał na niego tajemniczo. Jego oczy iskrzyły.
- Naprawdę chcesz wiedzieć?
Anioł potwierdził skinieniem głowy.
- Więc, zrobiłem coś… Coś bardzo złego… To prawie niewybaczalne…
- Co takiego?
-Dowiesz się w swoim czasie- mężczyzna o ciemnych włosach celowo mówił zagadkami, aby zrobić na złość aniołowi.
Naburmuszony Luxor odwrócił się do niego tyłem i wrócił do swojego zajęcia.
§§§

 Tenebris z zaciekawieniem przyglądał się aniołowi.
Miał na sobie jasne jeansy i biały, przyduży sweter z podwiniętymi rękawami.
Widział jak delikatnej budowy jest blondyn, jak jasna jest jego skóra. Wyglądała na bardzo delikatną i kruchą.
Blond włosy miękko opadały na jego szczupłe ramiona lśniąc w świetle słonecznym wpadającym przez okna. Wyglądały jak złoto…
Nie, nie można było pomylić go z człowiekiem. Na pierwszy rzut oka widać było, że jest aniołem…
- Może byś coś robił?- mruknął Luxor odwracając głowę, w taki sposób, że Tenebris widział jego twarz z profilu.
Oczy, błękitne niczym niebo, idealnie prosty, mały, ale w sam raz, nosek, a tuż pod nim malinowe usta o pięknym wykroju. Wszystko to idealnie grało z jego porcelanową skórą… Jego ciało było takie…  Nienaruszone…
Czasem miał ochotę go zabić. Denerwująca uroda, prawie kobieca, u aniołów, doprowadzała go czasem do szału.
Uśmiechnął się trochę podstępnie, ale krył się w tym niewidzialny dla nikogo smutek.
- Aniołku, wyluzuj. Ja nie mam już nic do stracenia.
Jasnowłosy spojrzał na niego jakoś dziwnie, ale szybko spuścił wzrok, jak gdyby… obojętnie. Wzruszył ramionami i odwrócił się znów do figurek.
- Dlaczego uważasz, że nie masz nic do stracenia?- ton głosu Luxora był jak gdyby na przymus obojętny.
Tenebris zastanawiał się przez chwilę, zanim odpowiedział.
- A tam… Nikt i tak nie będzie za mną płakał.
Zobaczył, że anioł otworzył szeroko oczy i rozchylił usta, jak gdyby chciał coś powiedzieć, ale się zawahał. Zacisnął usta w wąską linię i nieznacznie pokręcił głową.
- Tenebris.. To.. To nieprawda… Na pewno ktoś…
Diabeł uśmiechnął się z rezygnacją.
- Niestety… To jest prawda….

To dopiero początek rozdziału ;) Resztę dodam... Hm.. No właśnie.. Kiedy mam dodać?

piątek, 22 lutego 2013

Strajk

Są do mnie pretensje, że blog jest mało interesujący.. ja nie mam pojęcia o czym mam pisać, żeby się podobało... Nie umiem Was zadowolić :C A na dodatek (mimo zażaleń o nudnych postach) nie dostaję w ogóle żadnych maili z pomysłami! Kompletnie, ani jednego! A na dodatek, gdyby przejrzeć wszystkie komentarze, to zauważyć można, że tylko pod kilkoma postami są jakieś opinie....
Jeżeli to czytacie, to błagam zlitujcie się i wyślijcie mi maila z tematami, które powinnam poruszyć, zdjęciami, które mogłabym wstawić, albo może nawet tytuły piosenek a ja wtedy wstawię teledysk i tekst...? Serio, każdy pomysł będzie dla mnie świętym skarbem ;) No nie wstydzić się! Nawet pod tym postem w komentarzach jeśli już serio boicie się tych maili... Ja nawet nie wiem, czy mam jakich stałych bywalców na tym blogu... :C



























Okej, powtarzam, każdy pomysł na jaki wpadniecie, od razu wbijacie na mojego bloga, albo na maila i piszecie... Chyba, że mam zrobić strajk... xD

ignealuna97@gmail.com


czwartek, 21 lutego 2013

Brama do szczęścia

sam musisz znaleźć bramę do swego szczęścia
Only you can find the door to your happiness


What you want





Do what you what you want, if you have a dream for better
Do what you what you want till you don’t want it anymore 
(remember who you really are)
Do what you what you want, your world’s closing in on you now 
(it isn’t over)
Stand and face the unknown
(got to remember who you really are)
Every heart in my hands like a pale reflection

Hello, hello, remember me?
I’m everything you can’t control
Somewhere beyond the pain there must be a way
to believe we can break through

Do what you what you want, you don’t have to lay your life down 
(it isn’t over)
Do what you what you want till you find what you’re looking for
(got to remember who you really are)
But every hour slipping by screams that I have failed you

Hello, Hello, remember me?
I’m everything you can’t control
Somewhere beyond the pain there must be a way to believe 
Hello, hello, remember me?
I’m everything you can’t control
Somewhere beyond the pain there must be a way to believe

There’s still time
close your eyes
only love will guide you home
Tear down the walls and free your soul
Till we crash we’re forever spiraling down, down, down, down

Hello, hello, its only me
infecting everything you love
Somewhere beyond the pain there must be a way to believe
Hello, Hello, remember me?
I’m everything you can’t control
Somewhere beyond the pain there must be a way to learn forgiveness
Hello, Hello, remember me?
I’m everything you can’t control
Somewhere beyond the pain there must be a way to believe we can break through

Remember who you really are
Do what you what you want


Rób co chcesz, jeśli marzysz o czymś lepszym
Rób co chcesz, dopóki nie będziesz już tego chciał
(pamiętaj kim tak naprawdę jesteś)
Rób co chcesz, właśnie teraz Twój świat zbliża się do Ciebie
(to nie koniec)
Wstań i zmierz się z nieznanym
(musisz pamiętać kim tak naprawdę jesteś)
Każde serce w moich dłoniach jest jak blade odbicie

Witaj, witaj pamiętasz mnie?
Jestem wszystkim, czego nie możesz kontrolować
Gdzieś poza bólem musi być sposób,
by uwierzyć, że potrafimy się przełamać

Rób co chcesz, nie musisz rezygnować ze swojego życia
(to nie koniec)
Rób co chcesz, dopóki nie znajdziesz tego, czego szukasz
(musisz pamiętać kim tak naprawdę jesteś)
Ale co godzinę mknę przez krzyki, że Cię zawiodłam

Witaj, witaj pamiętasz mnie?
Jestem wszystkim, czego nie możesz kontrolować
Gdzieś poza bólem musi być sposób, by uwierzyć
Witaj, witaj pamiętasz mnie?
Jestem wszystkim, czego nie możesz kontrolować
Gdzieś poza bólem musi być sposób, by uwierzyć

Wciąż jest czas
zamknij oczy
tylko miłość zaprowadzi Cię do domu
Zniszcz mury i uwolnij swoją duszę
Zanim się rozbijemy, będziemy wiecznie spadać w dół, dół, dół, dół

Witaj, witaj to tylko ja
Zarażam wszystko co kochasz
Gdzieś poza bólem, musi być sposób, by uwierzyć
Witaj, witaj pamiętasz mnie?
Jestem wszystkim, czego nie możesz kontrolować
Gdzieś poza bólem musi być sposób, by nauczyć się przebaczać
Witaj, witaj pamiętasz mnie?
Jestem wszystkim, czego nie możesz kontrolować
Gdzieś poza bólem musi być sposób, by uwierzyć, że potrafimy się przełamać

Pamiętaj kim tak naprawdę jesteś
Rób co chcesz

Znou to piszę, ale nie mam wyboru...
Jeśli macie jakieś pytania, zdjęcia, albo tematy, które mogłabym opublikować to piszcie w komentarzach, albo lepiej na mojego maila:

lorenzo.97@o2.pl


lub ten:

ignealuna97@gmail.com


If you have any questions, photos, or topics that I could use on my blog write in the comments, or better send me an e-mail...


To ważne, bo nie wiem o czym mam pisać, żeby blog był ciekawszy.... A może macie jakieś swoje rysunki, które 
chcecie pokazać..? ;)




środa, 20 lutego 2013

W sprawie opowiadania..




Dobra.. Jeśli chodzi o opo, nie wiem czy mam w ogóle je wstawiać, bo nie wiem czy ktoś w ogóle je czyta... Nie ma pod nim żadnych komentarzy... :C Boję się, że nie jest zbyt dobre... :/

Więzień

Jesteś więźniem, całe życie. Więźniem świata, ciała, samego siebie... Więźniem człowieczeństwa....




L ^^


Nie da się go nie lubić ;D
Sięgasz już nieba, gdy nagle dopadają Cię demony przeszłości...




Kuro :D




Upaść jest łatwo, znacznie trudniej jest się potem wznieść...
Fall down it is easily, much it is harder then to lift...

Wonderland

To jest moja kraina czarów...
This is my wonderland...

To co najpiękniejsze, ginie najszybciej....

What is most beautiful, die quickly ....

wtorek, 19 lutego 2013

Be Yourself!

"Nie patrz na mnie jak na wariatkę. Ja po prostu jestem inna, jestem sobą...."
"Do not look at me like I was crazy. I just I'm different, I'm myself... "


Prawda

Ludzie czasem potrafią naprawdę dobrze kłamać, żeby nie zranić, mimo wszystko lepsza jest okrutna prawda niż słodkie kłamstwo... Nawet jeśli oznacza ona koniec...



II rozdział : Sklep cz III.

Dawno nie było opowiadania ;) Przepraszam, że tak długo, ale mój komputer się zepsuł (wciąż jest zepsuty), a do koleżanki niestety nie zawsze mogę się zwrócić... Ehh.. Mam nadzieję, że nie zapomnieliście co było w poprzedniej części ;D
Miłego czytania! Nie jest to zbyt ciekawe, co stwierdziłam po przeczytaniu, ale jak się zmusi, to przez wszystko można przebrnąć ;D


§§§
     Luxor szedł przez ciemny korytarz ziewając co chwila. Właśnie wchodził po schodach myśląc o tym jak minął dzień i czy właściwie sam był z niego zadowolony.. Prawdę mówiąc… jak na pierwszy dzień, nie było aż tak bardzo źle.
Pomijając fakt, że to on musiał zajmować się praktycznie wszystkim. Zbyt nieśmiały i cichy by zwrócić Tenebrisowi uwagę, że to właściwie on odbywa tu karę i to on powinien wszystko robić. Anioł był tu tylko po to by dopilnować wykonania wszystkich prac.. Musiał to w sobie poprawić… Ale od początku.
       Pierwsze co zrobił Tenebris, gdy tylko pani Willson po powrocie od przyjaciółki (u której zawitała po kościele), udała się na górę spać (kobieta o zwyczaju kładzenia się po siedemnastej), rozsiadł się na krześle kładąc nogi na blacie, o mało co nie zrzucając przy tym kasy sklepowej na podłogę i zaczął czytać jakieś pisemko (niewątpliwie o wulgarnych treściach- jak to określił Luxor).
       Potem gdy anioł poprosił go aby obsłużył klientkę (starszą panią, która prosiła o stary zegar z kukułką) Tenebris zrobił zirytowaną minę i kazał staruszce wyjść, mówiąc, że sklep jest zamknięty z powodu „przemeblowania”. To jeszcze Luxor postanowił mu darować, ale to co działo się potem, wołało o pomstę do nieba.
Anioł zamiatał podłogę w „magazynie” (to właściwie było pomieszczenie do którego ze sklepu schodziło się schodkami. Pani Willson trzymała tam starsze, bardziej zniszczone lub łatwe do zniszczenia rzeczy), gdy usłyszał jakieś dziwne pstryknięcie, a potem syk. Nie zwrócił na to uwagi, dopiero, gdy po kilku chwilach odgłosy się powtórzyły poszedł na sklep. Otworzył ze zdumieniem oczy, gdy zobaczył Tenebrisa, rozpartego na dużym, nowym fotelu z puszką piwa w ręce, a drugą puszką, pustą leżącą obok. Tenebris, jak gdyby nigdy nic wlepiał wzrok w telewizor (stworzony przez niego,  tak jak i fotel). Gdy blondyn zapytał go o nowe rzeczy, ten odparł, że spadły z nieba (naciskając na ostatnie słowo).
      Po tych wydarzeniach, gdy już skończyli pracę (wątpliwe, czy to co robił Tenebris, można było nazwać pracą) poszli jeszcze tylko zjeść kolację. Sami oczywiście. Posiłek zjedli w ciszy co chwila zerkając na siebie zimno spode łba.
      Po kolacji, Luxor poprosił Tenebrisa, aby ten zamknął drzwi sklepu i magazyn, podczas gdy on zajmie się zmywaniem talerzy. Diabeł szybko opuścił kuchnię, a gdy Luxor skończył sprzątanie wyszedł do przedpokoju i usłyszał uderzanie drzwi na dole. Zszedł aby sprawdzić co się tam dzieje, okazało się, że to przeciąg (drzwi do magazynu, drzwi do sklepu, a nawet okno w sklepie były otwarte). Luxor zacisnął dłonie w pięści i wszystko pozamykał.
Właśnie teraz wracał ze sklepu, zmierzał przez pogrążony w mroku korytarz do pokoju, który (na litość Boską!) musiał dzielić z obrzydliwym, egoistycznym upadłym.
Widział, że nawet te drzwi nie były do końca domknięte, przez szparę sączyła się stróżka światła. Wszedł do pokoju i mało brakowało by wybuchł.
Tenebris  półleżał na łóżku (i to w dodatku nie swoim) i grał na laptopie w jakąś grę popijając jakiś napój z puszki. Luxor miał wątpliwości co do tego, czy napój był bezalkoholowy…
- Witaj aniołku!- przywitał się z szerokim uśmiechem brunet- Chcesz może łyka?
- Nie, dziękuję- mruknął Luxor w odpowiedzi, widząc napis na puszce „diabelskie nasienie”.- Tenebris, miałeś zamknąć sklep!
- Taa… Miałem, ale… Zapomniałem..
- Tenebris, skąd te rzeczy? Proszę, nie mów mi, że je stworzyłeś!- ton anioła był mieszaniną złości i rozpaczy.
- No to nie powiem. Aniołku, przecież muszę coś pić…- wskazał długim, smukłym jak u pianisty palcem na puszkę.
Anioł siląc się na spokój wytłumaczył mu, że jeśli jeszcze raz użyje tu mocy, to Gabriel się zjawi i kara dobiegnie końca, czyli diabeł pójdzie do Nicości. Mężczyzna tylko kiwał głową z powagą.
- Masz rację- podsumował- więcej nic nie stworzę- uśmiechnął się kładąc rękę na serce- przyrzekam.
Luxor spojrzał na niego podejrzliwie. Był pewien, że jest w tym jakiś haczyk, ale nie miał teraz ochoty by się nad tym zastanawiać. Grzecznie przypomniał diabłu, że siedzi na jego łóżku. Ten przepraszając (oczywiście sarkastycznie) zszedł z niego i z impetem wskoczył na swoje.
- Jak minął ci dzień, aniołku?- zapytał rzucając zgniecioną puszką w stronę kosza stojącego w kącie. Trafił oczywiście.
-  Sam nie wiem- szepnął Luxor ściągając sweter przez głowę, co spowodowało, że jego włosy się zelektryzowały. Spojrzał na diabła, w jego oczach dojrzał dziwny błysk. Blondyn obciągnął koszulkę, która nieco uniosła się przy zdejmowaniu swetra obnażając kawałek brzucha.- szczerze? Chciałbym, żebyś też coś robił. Nie chcę być złośliwy, czy niemiły, ale dziś nic nie zrobiłeś porządnie.
- To z lenistwa. Poprawię się- ton głosu diabła był  irytujący, ponieważ ten przeciągał sylaby.
- Dobrze. A teraz musimy iść spać…
- Coo?? Już? Ale masz słaby łeb.
- Nie o to tu chodzi, jutro musimy wstać o ósmej- na dźwięk tego słowa Tenebris mało nie zwymiotował. Oczywiste było, że bardzo nie lubił wcześnie wstawać. Ale Tenebris niczego z resztą nie lubił. Czemu tu się dziwić…

Po kąpieli anioł położył się w łóżku i próbował zasnąć, bezskutecznie z resztą. Świadomość, że  zaledwie dwa, czy trzy metry, za jego plecami spał diabeł, który nienawidził go tak bardzo, że w sumie mógłby go zabić przez sen, spędzała mu sen z powiek.
A na dodatek jeszcze mijający dzień… Był wprost okropny... A takich miało być o wiele więcej. Teraz musiał zajmować się złym diabłem przez nie wiadomo  jak długi czas.
 Westchnął.
Jutro na pewno będzie lepiej…