dd

GRY

środa, 6 marca 2013

Rozdział IV Dziwne spotkanie

W poprzednim odcinku... xD

niby jak ma zasnąć mając za plecami kogoś takiego?? Okropnie się przestraszył, że mężczyzna może mu coś zrobić kiedy będzie spał, ale szybko odgonił te myśli.
Jutro przecież z samego rana musi się stawić w niebie, nie może być niewyspany!
"Wszystko byłoby dobrze gdybyśmy nie musieli spać w jednym pokoju"- pomyślał i zaraz się za to skarcił. Aniołowi przecież nie wypadało mówić, ani nawet myśleć takich rzeczy...
Zamknął oczy próbując się uspokoić. Nagle usłyszał głośne ziewnięcie. To go uspokoiło. Przecież Tenebris też musi w końcu sypiać... Nic mu nie zrobi...
Po kilku minutach w końcu zmorzył go sen.  


§§§
Siedział za kasą sklepową. Czytał książkę, a raczej próbował ją czytać, bo coś nie dawało mu się skupić, nawet sam nie mógł zrozumieć o czym czyta. Nie wiedział dlaczego. Coś sprawiało, że jego myśli odbiegały w inną stronę…
W pewnym momencie usłyszał za sobą kroki. Nie były to kroki pani Willson…
Westchnął cicho, nawet nie musiał się odwracać, by wiedzieć kto za nim stoi, a poznał to między innymi po zapachu, który poczuł.
- Ej aniołku…- usłyszał niezwykle irytujący głos Tenebrisa- mam do ciebie pewną sprawę…
Luxor nic nie odpowiedział. Ten mężczyzna mógł chcieć tylko i wyłącznie jednego…
- Chodzi- podjął diabeł- o moją moc. Wiem, że gdybym użył jej bez pozwolenia tutaj, na ziemi miałbym cholerny problem z Gabrielem… A więc muszę takowe pozwolenie uzyskać.. Od anioła rzecz jasna… Więc przychodzę z tym do ciebie- Luxor poczuł jak mężczyzna kładzie swoją dłoń na jego.
Podskoczył i odwrócił się w stronę mężczyzny. Natychmiast  tego pożałował.
Rozpuszczone włosy diabła opadały na jego  ramiona, czarne niczym nocne niebo oczy błyszczały jak gdyby były w niech małe, psotne ogniki. Kuszące usta wyginały się w uśmiechu.
- To jak?
- Przepraszam Tenebris, ale nie mogę…- Luxor starał się unikać jego hipnotyzującego spojrzenia. Kątem oka ujrzał jak uśmiech mężczyzny się poszerza.
- Proszę- jego głos przeszedł w zmysłowy szept gdy przybliżył się do Luxora tak bardzo, że ten czuł na skórze ciepło jego oddechu.- Aniołku… pozwól mi, a zrobię coś dla ciebie.. Dostaniesz wszystko czego będziesz ode mnie chciał…- jego głos przyprawił blondyna o lekkie dreszcze.
- N..Nie Tenebris…- wykrztusił i spróbował się odsunąć. Zaskoczony poczuł, że plecami dotyka już lady.
- Luxorze… Dam ci próbkę…
Oczy anioła otworzyły się szeroko. Głęboki, zmysłowy głos Tenebrisa był już o wiele bliżej. Mężczyzna już prawie muskał wargami jego usta.
- Luxor…
Anioł przymknął powieki.
- Luxor!
Gwałtownie otworzył oczy, nad sobą ujrzał Tenebrisa.
Podniósł się do pozycji siedzącej. Był w swoim łóżku, zza okien sączyły się strumienie światła.
Spojrzał na Tenebrisa, który właśnie stał obok niego. Z założonymi rękami przyglądał się każdemu ruchowi anioła.
- Wiesz że już wpół do dziewiątej? Jezu… Staruszka poszła do kościoła, potem idzie jeszcze do swojej znajomej na herbatę, więc sklep jest na moich barach, bo ty, zdaje się, miałeś iść dziś do nieba…- swój wywód zakończył sarkastycznym i złośliwym złożeniem rąk jak do modlitwy i rozmarzonym spojrzeniem w sufit.
Anioł zamrugał zaskoczony. W głosie Tenebrisa nie było ani śladu tej kuszącej nuty, którą słyszał we śnie, w jego oczach również był zwyczajowy chłód i brak jakiegokolwiek zainteresowania światem.
Westchnął ciężko i wstał. Odwrócił się do diabła tyłem poprawiając pościel na łóżku. To dało mu chwilę na uspokojenie się.
Ten sen był okropny…- pomyślał zażenowany. Miał nadzieję, że się nie powtórzy…
- Ej Luxor, metka…
-  Co?- chłopak nie zdążył się odwrócić, Tenebris złapał z tyłu za metkę jego spodni i pociągnął za nią.
- Mówię, że wystaje ci metka.
Luxor zamarł, ale bardzo szybko oprzytomniał i gwałtownie odsunął się od Tenebrisa tym samym wyszarpując metkę z jego dłoni.

Diabeł zdążył zobaczyć skrawek pośladków anioła gdy ten się odsuwał, ponieważ materiał spodni akurat był wtedy naciągnięty. Patrzył z psotnym uśmiechem na przestraszone spojrzenie Luxora. Dostrzegł, że blondyn czerwienieje na twarzy i wybiega z pokoju.

Luxor po kąpieli zszedł do magazynu. Przez cały czas przeklinał siebie i swoje reakcje. Czuł się jak (nie przymierzając) skończony idiota. Miał ochotę po prostu zapaść się pod ziemię, byle być najdalej od Tenebrisa. Dodatkowo wciąż chodził mu po głowie sen o diable…
Ale to teraz nie ważne…
Właśnie otworzył sobie przejście do nieba. Pojawiły się przed nim złociste drzwi. Żłobienia na nich przedstawiały duży krzyż przyozdobiony na końcach ramion dwoma, średniej wielkości, białymi kryształami.
Z westchnieniem przeszedł przez nie nawet się za siebie nie oglądając.
Teraz musiał spotkać się z Gabrielem...


§§§


Jest ^^ Kolejny rozdział zaczęty! A teraz nieco cierpliwości, ciąg dalszy : "Dziwnego spotkania" się pisze xD Mam mało czasu, więc nie wiem kiedy go skończę.... :c Postaram się to zrobić jeszcze w tym tygodniu... A w między czasie proszę o komentarze co do tego rozdziału ;)


2 komentarze:

  1. nono. :D po przeczytaniu tego rozdziału, będę wpadać tu codziennie i czytać nowe rozdziały :) świetne :)

    OdpowiedzUsuń