dd

GRY

niedziela, 14 lipca 2013

Bad day, not bad life


Próbowałam to sobie wmówić, ale im częściej tak robię tym do mocniejszego wniosku dochodzę... Inni mogą to sobie powiedzieć, ale to co dzieje się ze mną jest zbyt prawdziwe i bolesne, żeby w taki sposób to sobie wytłumaczyć. Żałuję, bo przez to nie mogę nawet normalnie żyć. No wiecie, chodzić z koleżankami po mieście, żartować, śmiać się. Wiele razy przyjaciółka mi to wypominała, ale nawet ona nie rozumie. Głupio tak mówić, ale ona nawet nie chce tego zrozumieć. Po prostu odrzuca prawdę, prawdę o mnie... Szkoda, ale tak już jest i nie ważne co zrobię to tego nie zmienię.
Przepraszam za zrzucenie tego na Was, ale mam teraz cholerną depresję, przejdzie mi jutro i będę żałowała, że to wszystko napisałam ;)  (Nie zważając na to, że dręczy mnie to już od roku...)

Pozdrawiam ;)


5 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. O to, jak czuję się będąc sobą między innymi.... I o moją rodzinę.... Teraz mam przez to kłopoty, ale czuję, że nie jestem sobą... Jakby coś było nie tak jakby powinno... Dziwnie to brzmi, wiem, ale taka jest prawda...

      Usuń
    2. Tak, jakbym była nie w swoim, ale w cudzym życiu.... ;-;

      Usuń
  2. Nie powinienem się wpieprzać w cudze rozmowy... Może jestem przewrażliwiony, po tym, co działo się niedawno. Chodzi mi o to, iż mój znajomy miał podobnie. Chodzi mi o Twoją wypowiedź o Twojej "prawdzie o sobie", o tym, iż "czujesz jakbyś była w nie swoim, a cudzym życiu". Może się oczywiście okazać, że wyszedłem na idiotę pisząc to, bo okaże się, że sytuacje te są różne... Ale czemu nie.
    Chodzi o to, że znajomy uważał uparcie, iż jest naprawdę nie Łukaszem, lecz Mateuszem. Uważał, że tak naprawdę to nie jest jego życie, bo mieszka w Warszawie, a nie Łodzi (naprawdę mieszka w Łodzi). itp. itd. mówił wiele, lecz, wiadomo, kto by takiemu uwierzył. Dziś chłopak ma się lepiej, jest pod opieką specjalisty. Okazało się, że jest chory, zostało to spowodowane poprzez jego naprawdę straszną przeszłość. Smutne, lecz prawdziwe. Przynajmniej już nie cierpi. Zadręczał się tymi myślami.
    Być może u Ciebie jest to inaczej, nie wiem, bo mało napisałaś, lecz to, co napisałaś o "cudzym życiu" skojarzyło mi się z owym Łukaszem.
    Napisałem to po to, bo może ktoś kto teraz to czyta, nie koniecznie Ty, Luno, ma taki problem i nie wie co z tym zrobić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za Twój komentarz, tak, mam podobnie, ale niestety u mnie nie okazuje się to chorobą... Jestem zdrowa na umyśle, całkowicie, jednak faktycznie czuję coś podobnego. Nie wiem co mam z tym zrobić, ale jakoś trzymam to w ryzach, a dopóki nie mam ochoty kogoś zabić to nie jest aż tak źle. Jednak nie mówię, że rozmowa z kimś na taki temat jest zła. Uważam, że takie coś jest kwestią "poczuwania samego siebie". Nie powinno się tego raczej nazywać chorobą...

      Usuń