Opowiadanie ma dużo błędów, a do tego mam totalnie zawalony tydzień, więc nie wiem czy będzie jeszcze w tym tygodniu nowy rozdział :/
Poza tym, nawet nie wiem czy warto go pisać, bo mam za mało motywacji... Mało komentarzy i bardzo mało osób to w ogóle czyta... :(
Przydałaby mi się pomoc.....
poniedziałek, 28 stycznia 2013
niedziela, 27 stycznia 2013
Ciąg dalszy II. rozdziału
§§§
Pokój był dość mały. To były około trzy metry na trzy.
Na wprost drzwi było jedyne okno w pomieszczeniu na wpół przesłonięte
bladożółtą kotarą. Po prawej stronie było jedno łóżko, a po lewej drugie. Przy
obu były po jednej szafce nocnej i lampce. Koło okna stała duża półka z mnóstwem
książek w różnych kolorach. Wszystkie były zakurzone.
Pewnie dawno nikt tu nie wchodził- pomyślał z
roztargnieniem anioł.
Obok półki stało małe biurko a przy nim krzesło.
Poza tym w pokoju nie było już niczego.
Ściany oklejone nudną, beżową tapetą w białe
kwiatowe wzory były przybrudzone w wielu miejscach nie wspominając już o
wilgoci widocznej w rogach. Podłoga to po prostu ciemnobrązowe deski. Pokój
sprawiał dość przykre wrażenie osamotnienia i zaniedbania…
- Jaka lipa! Nawet plazmy nie ma!- Tenebris zaczął
narzekać stojąc na środku pokoju.
- Nie mów tak - uciszył go anioł- nie stać jej na
to.
- Ale mnie tak!- odparł diabeł i wyciągnął rękę
zagniatając ją powoli w pięść chcąc mocą stworzyć tu sobie coś na miarę jego
diabelskich zachcianek.
- Nie!- anioł doskoczył do niego i trzepnął go w
dłoń.
- Ał! Co robisz?- warknął brunet.
Luxor westchnął przeciągle i posłał mu najbardziej
karcące spojrzenie na jakie się zdobył, a potem powiedział pouczającym
tonem- Nie wolno nam używać tu mocy, ani
piekielnych, ani niebiańskich!
- No dobra- mruknął zrezygnowany brunet odwracając
się- świętoszkowaty, lalusiowaty mięczak- dodał cicho i rzucił się na łóżko po lewej.
Zaczął nucić pod nosem jakąś piosenkę
To sprawę dzielenia się mamy za sobą- pomyślał
anioł siadając na drugim łóżku. Sięgnął ze swojego plecaka książkę.
- Idiota- mruknął cicho i spokojnie zajął się
lekturą.
Zaczął zastanawiać się jak długo może to
potrwać. Ile czasu będzie musiał z nim spędzić, nim jego kara dobiegnie
upragnionego końca..? Westchnął głęboko. Znad książki spojrzał na diabła, ten
leżał na łóżku i na jego drewnianej ramie wybijał nerwowy rytm poruszając przy
tym nogą w taki sposób jakby chciał coś z niej strzepnąć, ale on robił to
najwyraźniej dla zabicia czasu…
Po chwili chyba nie wytrzymał bo w końcu
spytał:
- Co czytasz?
- ,,Zamknięty”- Luxor podał mu tytuł, który był
dziwnie trafny do jego własnej sytuacji..
- Dobre to chociaż?- diabeł nie dawał spokoju,
zapewne szukał tematu do rozmowy. Blondyn tylko potwierdził nie rozwodząc się
już nad tematyką książki, jego i tak by to nie zainteresowało. Od razu przeklął
się w duchu, że nie jest zbyt dobrym partnerem do pogawędki. Tenebris zanudzi
się tu z nim jak nic.. Ale to, z punktu widzenia Gabriela, bardzo dobrze, że
nie będą mieli tu żadnych rozrywek. Tenebris przynajmniej nauczy się nieco
pokory. Co właściwie zrobił, że musi odbywać tę karę..?- zastanowił się anioł, lecz nie miał teraz ochoty go o to pytać, z resztą…To przecież Tenebris,
on by mu nie powiedział…
Byli wrogami od ich pierwszego wspólnego targu o
dusze. Oczywiście, kiedy Tenebris przegrywał, co zdarzało się tylko w przypadku
gdy denat był starcem lub małym
dzieckiem, wściekał się, a potem szybko się ulatniał. Luxor przy starszych
ludziach miał o tyle przewagi, że wyglądał jak uosobienie dobra. Cóż, właściwie nie mijało się to z prawdą. Nigdy nie zdarzyło mu się żadne
przewinienie. Nigdy.
Ale, mimo wszystko, znany był jako smutny anioł.
Bardzo rzadko się uśmiechał, nigdy nie był szczęśliwy i wątpił by taki dzień
nadszedł. A teraz jeszcze to. Musiał zajmować się nieposłusznym diabłem.. Ale
może, jeśli uda mu się sprowadzić go na dobrą drogę (bardzo wątpliwe) podniesie
to jego samoocenę… Bo nigdy nie myślał o
sobie zbyt pochlebnie. Jasne, szanował się, jako że jest stworzeniem Bożym, ale
nic więcej…
Jego rozmyślenia przerwało ciche stukanie do
drzwi.
- Tak?
- Przygotowałam obiad- pani Willson uśmiechnęła
się patrząc na niego zza uchylonych drzwi.
Luxor odruchowo odwzajemnił się i powiedział jej
uprzejmie, że razem z Tenebrisem zaraz przyjdą.
Gdy zamknęła drzwi anioł odwrócił się do diabła,
ten już miał na twarzy szeroki uśmieszek i powiedział
-Nareszcie, jestem głodny jak cholera.
Luxor wzdrygnął się słysząc to, jak to w myślach określił, "brzydkie słowo".
Siedzieli przy stole w miło wyglądającej kuchni. Miło, ponieważ została utrzymana w ciepłych barwach. Pomarańczowe ściany, ciemnobrązowa podłoga, jasnobrązowe meble; to znaczy blat na długość całej ściany z luką na brązową, podstarzałą kuchenkę gazową. Biały zlew był jedynym chłodnym akcentem tego pomieszczenia. Na stole stojącym po środku pomieszczenia postawiono wazon z ciemnożółtymi kwiatami. Pani Willson spokojnie nalewała coś na talerz, Luxor nie widział co, gdyż jej ramię zasłaniało mu widok. Widział za to co było za oknem które było nad zlewem. Kawałek ogrodu, przybranego w złote i czerwone liście.
- Smacznego skarbeńku- usłyszał, spojrzał na panią Willson kładącą przed nim talerz z parującą zupą, Pachniała bardzo zachęcająco.
Tenebris dziwnie przyglądał się swojej porcji. Oczy miał nieco przymrużone i marszczył nos. Wziął do ręki łyżkę i dźgnął grudkę zlepionego makaronu na talerzu.
Tenebris!- skarcił go myślami anioł, kiedy diabeł na niego spojrzał dodał- zacznij jeść, nie wybrzydzaj!
Diabeł wydął usta w niezadowoleniu i kiedy pani Willson usiadła przy stole wziął do ust pełną łyżeczkę i zaczął zachwalać potrawę rumieniącej się staruszki.
- Wie pani, Luxor nie chciał jeść, ale przekonałem go, że coś co tak pięknie pachnie, nie może źle smakować. Miałem rację- tu uśmiechnął się i spojrzał na anioła.
Ten tylko zacisnął rękę na łyżeczce i uśmiechnął się do gospodyni.
- Ma rację, jest bardzo smaczne.
Kobieta pokiwała głową z zadowoleniem i zajęła się swoją porcją.
Przez chwilę jedli w ciszy i słychać było tylko stukot sztućców o talerze, tykanie zegara w korytarzu i wiatr za oknem. Aż w końcu pani Willson przerwała ciszę.
- Skąd jesteście chłopcy?
Tenebris bez żadnego zastanowienie wyjaśnił jej, że pochodzi z Kalifornii, dlatego tak dobrze wygląda. Spytany o brak opalenizny odparł, że cały czas spędzał w domu, ucząc się i pisząc książki oraz malując obrazy. O życiu, świecie, wie pani, filozofia...- odparł zapytany o tematykę jego dzieł. Luxor prawie zagotował się w środku słysząc tę serię kłamstw.
- A skąd ty jesteś?- zapytała go staruszka, Tenebris uprzedził go.
- Z Anglii. Widzi pani, on też dużo maluje, nie wychodzi prawie w ogóle na zewnątrz, dlatego jest taki blady. Znajomi nazywają go wampirem.
Tego już za dużo! Luxor miał ochotę rzucić się na ziemię i krzyczeć w agonii. Rzadko słyszał tyle kłamstw na raz.
Po skończonym obiedzie od razu poszli na sklep, aby pani Willson wyjaśniła im wszystko co i jak po czym Luxor stanął za kasą, a Tenebris niechętnie zajął się zamiataniem. Natomiast pani Willson poszła do kościoła.
Była dopiero szesnasta, a anioł już był okropnie zmęczony. Cóż, teraz stał się bardziej ludzki. Musiał, przebywając na ziemi... Czekał tylko, aby pod koniec dnia położyć się spać.
Jutro, albo pojutrze będzie następny rozdział ;) A tymczasem proszę o szczerą ocenę w komentarzach...
Rozdział II Sklep
Wchodząc do sklepu, w
którym mieli się spotkać,
wziął głęboki wdech na uspokojenie.
Gdy znalazł się już w środku,
poczuł go. Jego zapach unosił się w powietrzu.
Diabły mają swój charakterystyczny zapach, a
Tenebrisa,
Luxor poznałby zawsze.
Pachniał jakby las nocą, rozkopany grób i
zapachowy odpowiednik pożądania (mocny i zmysłowy zapach).
Anioł od razu zrobił się czujny. Rozejrzał się po pomieszczeniu.
Był to stary sklep z antykami, od starych
zakurzonych obrusów, przez stoły po zegary z kukułką.
Sklep sprawiał wrażenie bardziej zagraconego,
aniżeli umeblowanego.
Za kontuarem stała bardzo stara kobieta. Wyglądała
na jakieś sto lat. Dosłownie. Miała na nosie okulary z bardzo grubymi szkłami.
Jej siwe, zniszczone włosy upięte były w kok.
Twarz poorana zmarszczkami wyrażała spokój,
jednakże jej usta wykrzywiały się w uśmiechu skierowanym najwyraźniej w
przestrzeń.
- Przepraszam- zaczął anioł, ale widząc, że kobieta
nie słyszy powtórzył głośniej.
Przypomniał sobie słowa Gabriela:
,, Jest bardzo stara, schorowana. Niedosłyszy,
ledwo widzi i nie radzi sobie…”
- Przepraszam! -
krzyknął a kobieta wreszcie na niego
spojrzała- Czy jest tutaj…
W tym momencie usłyszał trzaśnięcie drzwi.
Westchnął głęboko i odwrócił się powoli, wiedząc
już dobrze co, a raczej kogo, ujrzy.
- No, no aniołku, spóźniłeś się.- powiedział
rozbawiony mężczyzna stojący w drzwiach.
Czarne włosy sięgające łopatek miał związane w
kitkę, czarne oczy odcinające się czernią na tle oliwkowej skóry, błyszczały.
T-shirt tego samego koloru co oczy, lekko opinał dobrze wyrzeźbiony tors, ciemnoniebieskie
jeansy idealnie na nim leżały.
Luxor omijał wzrokiem oczy diabła. Zawsze gdy w
nie patrzył czuł coś dziwnego…
- Byłem punktualnie. To ty przyszedłeś za
wcześnie!- mruknął, ale zaraz dodał w rewanżu- diabełku- mówiąc to,
przez przypadek spojrzał mu w oczy.
Pojawiły się w nich iskry, takie jak te idące z
ogniska, kiedy się w nie
dmuchnie…
- Skoro jesteście już obaj- wtrąciła się pogodnie
starsza pani- to pokażę wam wasz pokój.
- Wasz pokój?- powtórzył zdziwiony anioł- jeden?
Wspólny?
- Niestety mam tylko dwie sypialnie. Jedna jest
moja, a jedna dla gości….- staruszka patrzyła na niego smutno- ale jeśli
chcesz, to mogę ci odstąpić swój….
- Nie, nie!- zaprotestował szybko (w głębi trochę
niechętnie) anioł- jakoś się dogadamy…
- Na pewno?
- Oczywiście- diabeł uśmiechnął się- bardzo się
przyjaźnimy…
Luxor spojrzał na niego obruszony, ale Tenebris
posłał mu spojrzenie, którym wręcz prosił o potwierdzenie jego wersji. Luxor
niechętnie skinął głową czując do siebie obrzydzenie. Oczywiście, żadne
kłamstwa nie mogły przejść mu przez usta, ponieważ jest aniołem, ale skinienie
głową to przecież nie kłamstwo…
- To dobrze, więc chodźmy- powiedziała siwowłosa
kobieta.
- No chodź Luxi- ponaglił go nieco złośliwie
diabeł.
- Jasne- rzucił blondyn kryjąc wściekłość.
Weszli po schodach na piętro. Ściany były tu
zielone, jednak nie był to taki wesoły odcień, raczej brudny, zasmucający
brzydki zieleń. Przedpokój był dość długi. Schody znajdowały się na jego
środku. Nie był bardzo szeroki. Właściwie było to około półtora metra. Były tu
cztery pary drzwi z czego dwie z nich były po obu końcach przedpokoju.
- Tutaj- mówiła staruszka wskazując na drzwi po
prawo na końcu- jest moja sypialnia, tu- wskazała na drzwi do nich prostopadłe-
łazienka, tutaj- drzwi równolegle osadzone do łazienki- kuchnia, a tutaj wasz
pokój- uśmiechając się ciepło pokazała im drzwi na drugim końcu.
- No dobrze- mruknął uprzejmym tonem Luxor.
- Rozgośćcie się- dodała.
§§§
To nie koniec tego rozdziału, resztę dodam jeszcze dziś, ale trochę później ;)
sobota, 26 stycznia 2013
Oto pierwszy rozdział mojego opowiadania ;) Miłego czytania!
Proszę nie kopiować bo wszystkie jego rozdziały są objęte prawami autorskimi...
"ANIELE MÓJ..."
I Poena*
- Niniejszym oświadczam, że to ty, jako anioł nasz
posłaniec, masz za zadanie upilnować diabła, który złamał przykazanie-
mówił spokojnym i oficjalnym tonem
archanioł Gabriel.
- Archaniele, dlaczego nie mógłby tego zrobić kto
inny?- spytał cichym głosem anioł Luxor.
Był on szczupłym,
siedemnastoletnim blondynem.
Jego jasne, lekko kręcone włosy sięgały połowy
szyi, okalając piękną, białą
twarz. Jego malinowe usta i błękitne oczy,
idealnie komponowały się z jego jasną karnacją.
Gabriel spojrzał na niego z zaciekawieniem.
Brązowe oczy archanioła były spokojne, aczkolwiek
Luxorowi wydawały się dość przenikliwe.
- Dlaczego nie ty? – spytał.
- Ponieważ znam tego diabła- zaczął anioł z
nadzieją na zrozumienie- Nienawidzi mnie, z resztą z wzajemnością. Jest mrokiem
w pokoju, który usiłuję oświetlić i…. Proszę! Nie, -ciągnął- nie chcę podważać
boskiej decyzji, ale naprawdę nienawidzę tego nieczystego, upadłego! Czyż
mógłbym prosić o przydzielenie tego zadania komuś bardziej doświadczonemu?
Archanioł zastanawiał się przez chwilę zanim
udzielił odpowiedzi.
Nie, myślał młody anioł, niech tylko nie
przydzielają tego zadania mnie!
Na samą myśl o diable Tenebrisie włosy na karku
Luxora stawały dęba. Nie chodziło tylko o jego wygląd, który od razu mówił o
jego charakterze.
Wyglądał na dziewiętnaście lat.
Jego czarne oczy, jak gdyby potrafiące zajrzeć w
głąb duszy… Zawsze coś się w nich tliło. Jakaś iskra… A czasami nawet płomień,
kiedy widział się z Luxorem.
Wiedział jak bardzo Tenebris go nienawidzi.
Pokazywał to przy każdym ich spotkaniu przy targu o dusze. Zawsze walczyli o
denata jak gdyby była to sprawa osobista. Tenebris każdą wygraną traktował
poważnie.
Mężczyzna miał też czarne włosy, które ściągał w
kitkę sięgającą mu łopatek. Był dobrze zbudowany, ale Luxor nie mógł ocenić
dokładnie, bo nigdy nie widział go bez koszulki.
Był złośliwy. Często dokuczał aniołowi. Zawsze
nazywał go sarkastycznie ,,aniołkiem”.
Luxor nie wiedział o nim dużo… Tylko tyle ile
wiedzieli wszyscy inni. Był trochę tajemniczy…
Za jego mroczny charakter , Luxor gorąco go
nienawidził. Było to palące uczucie opanowujące jego całe ciało niezmiernym
gorącem kiedy tylko widział diabła.
- Musisz wykonać to zadanie- rzekł wreszcie
Gabriel- konieczne jest abyś zmierzył się ze swoją nienawiścią i przezwyciężył
ją, albowiem jest to grzech.
Serce Luxora zabiło szybciej.
- Czyli to ja muszę….- wyjąkał.
- Zgadza się.
- A na czym to będzie polegało?- zapytał jeszcze
Luxor z lękiem.
- Będziecie pomagali w sklepie pewnej staruszce,
sprzedaje antyki. Jest bardzo stara, schorowana. Niedosłyszy, ledwo widzi
i nie radzi sobie- mówił archanioł.
Luxor tylko westchnął nie umiejąc wydusić z siebie
chociażby słowa.
- Czeka na ciebie na miejscu- dodał- na ziemi.
Po tych słowach stwierdził, że ma dużo do
zrobienia i pożegnał się swoim zwyczajowym ,,bywaj”,
zostawiając Luxora samego z jego myślami.
Dlaczego akurat ja?- zastanawiał się zrozpaczony-
co ja teraz zrobię?
Do oczu napłynęły mu łzy bólu, ale zaraz je wytarł
gwałtownym ruchem.
- Nigdy więcej nie będę płakał!- powiedział na
głos i w dodatku śmiertelnie poważnie-
Nigdy!
*Poena- (łac. kara)
BĘDĘ TYM MĘCZYĆ, ALE WCZORAJ
OGLĄDAŁAM PROGRAM W KTÓRYM WYSTĄPIŁA PANI POSEŁ PIS I PO PROSTU MNIE KREW
ZALAŁA! TUTAJ MACIE FRAGMENT LISTU W IMIENIU GEJÓW NAPISANY DO WIELCE SZANOWNE PANI. POD TYM LISTEM PODPISUJĘ SIĘ OCZYWIŚCIE I TO JESZCZE CZERWONYM DŁUGOPISEM I PODKREŚLAM!
Związki nieformalne
ocenia Pani jako jałowe i nietrwałe. A jak wygląda sytuacja małżeństw? W naszym
kraju rośnie liczba rozwodów, nie brak też małżeńskich tragedii. Czy zawarcie
związku małżeńskiego gwarantuje szczęśliwe pożycie? Nie. Czy
gwarantuje, że związek nigdy się nie rozpadnie? Nie. To ostatnie osiągnąć można
zapewne jedynie poprzez usunięcie z polskiego porządku prawnego możliwości
rozwodu. Wydaje się jednak, że mogłoby to także sprawić, że znaczącemu
zmniejszeniu uległaby liczba zawieranych małżeństw, a wzrostowi liczba dzieci
rodzących się w związkach nieformalnych, niemających obecnie prawie żadnej
ochrony ze strony państwa.
Dodam zatem też coś więcej
odnosząc się do pani słów: "Społeczeństwo
nie może fundować słodkiego życia nietrwałym, jałowym związkom osób, z których
społeczeństwo nie ma żadnego pożytku". Chciałem
powiedzieć, że ja proszę pani poseł żyję w takim "jałowym i
nietrwałym" związku nieformalnym i chciałbym coś niecoś wyjaśnić.
Nie wiem jaki pożytek wg
pani ma społeczeństwo mieć ze związków małżeńskich. Co konkretnie? Proszę
o uściślenie. Przypuszczam, że chodzi o potomstwo. O nowych podatników. O
jakieś wzorce, wartości które przekażę dzieciom? Czy tak?
Mój "szkodliwy, konkurencyjny wobec
małżeństwa i z założenia nietrwały związek" trwa już drugą
dekadę. Mam nadzieję, że pani związek trwa dłużej. Z jałowości mojego związku
społeczeństwo ma dwóch nowych obywateli, przyszłych podatników,
przyszłych dorosłych mieszkańców naszej ojczyzny. Moi młodociani
obywatele z jałowego związku dobrze się uczą (w publicznej szkole),
nie sprawiają problemów nauczycielom i są chwaleni. Może będzie państwo
polskie miało z nich pożytek. Znają świetnie hymn polski, (przypuszczam,
że znają więcej zwrotek niż pani zna), znają (nie mając chrztu, nie chodząc na
religię i do kościoła) większość polskich kolęd, czym nie
raz zadziwiają rodziców ze zaznajomionej katolickiej rodziny.
CAŁOŚĆ JEST TUTAJ:
Źródło:
http://tobrze.blox.pl/2013/01/list-do-pani-posel-PIS.html
Lucyfer upadły
Lucyfer wyjaśnił:
- Wiesz, zostałem stworzony jako anioł światła. (...)
Nadal kocham Stwórcę za to, że mnie karmił za młodu i nauczył czynić dobro.
Kiedy zbuntowałem się przeciw Niemu, zrobiłem to nie dlatego,
że Go nie kochałem, przeciwnie, kochałem Go tak bardzo, że stałem się zazdrosny,
gdy stworzył Adama.
Wiek: kilka eonów? żyje od początku Wszechświata, wygląda jednak na nie więcej niż 27 lat
Rasa : anioł, serafin - tyle, że Upadły
Ranga : dawno, dawno temu Anioł Jutrzenki i patron Oświecenia, teraz diabeł, Szatan, Cesarz Piekieł i Demon Dumy
Charakter : typ "cichej wody". Poza tym nieprzewidywalny wariat z roztrojeniem jaźni.
Lubi : wszelkiego typu używki, książki, piękne kobiety i oczywiście mężczyzn, luksus, drogie samochody i heavy metal
Nie lubi : wspominania czasów przed Upadkiem, upierdliwości Piekielnych Urzędników, taniego "plastikowego" popu oraz chińskich podróbek. Oraz Świąt Bożego Narodzenia i śniegu.
Znalazłam to przez przypadek ;) Od razu informuję, że nie moje, ale prawdziwe.
Szatan
No.. Teraz pora na szatana ;)
Jak Wy go widzicie? jako strasznego, rogatego pół-człowieka z nogami kozy i czerwoną skórą gotującego w kotle grzeszników? Takiego jak ten tutaj? ---------------->
A może w Waszej wersji ma też skrzydła? Albo może wygląda bardziej tak xD
Nie no... A tak poważnie, serio myślicie, że Lucyfer, upadły Archanioł Światła mógłby tak wyglądać? Kazać swoim "wyznawcom" jeść koty i palić kościoły? Otóż nie...
Szatan to tak na prawdę przystojny, wysoki mężczyzna o blond włosach i niebieskich oczach, dobrze zbudowany i z pewnością nie stary.
Niegdyś służący Bogu, jednak po stworzeniu człowieka zbuntował się i wszczął rebelię. A za nim poszły anioły. Potem odbył się jego sąd przed Bogiem za wszystko co zrobił. Został zesłany do piekła razem z innymi zbuntowanymi aniołami (Lucyfer jako jedyny archanioł upadł) a tam stworzył swój świat. Minęło od tego czasu wiele, wiele lat... Obecnie Lucyfer i Bóg są w dobrych stosunkach i pomagają sobie, jako że Szatan jest Jego synem. Bóg ma w niebie dobrych ludzi, tych, którzy zasłużyli na niebo. Nie znaczy to wcale, że w piekle są złe osoby. O nie.. W piekle są ci, którzy za życia troszkę narozrabiali, ci którzy lubią imprezy i świetną zabawę. I co? I mają ją ;D Piekło to jedna wielka impreza. Oczywiście, nie musicie mi wierzyć, ale w piekle nie ma żadnych morderców czy gwałcicieli. Ich dusze są w Nicości...
Jak Wy go widzicie? jako strasznego, rogatego pół-człowieka z nogami kozy i czerwoną skórą gotującego w kotle grzeszników? Takiego jak ten tutaj? ---------------->A może w Waszej wersji ma też skrzydła? Albo może wygląda bardziej tak xD

Nie no... A tak poważnie, serio myślicie, że Lucyfer, upadły Archanioł Światła mógłby tak wyglądać? Kazać swoim "wyznawcom" jeść koty i palić kościoły? Otóż nie...
Szatan to tak na prawdę przystojny, wysoki mężczyzna o blond włosach i niebieskich oczach, dobrze zbudowany i z pewnością nie stary.
Niegdyś służący Bogu, jednak po stworzeniu człowieka zbuntował się i wszczął rebelię. A za nim poszły anioły. Potem odbył się jego sąd przed Bogiem za wszystko co zrobił. Został zesłany do piekła razem z innymi zbuntowanymi aniołami (Lucyfer jako jedyny archanioł upadł) a tam stworzył swój świat. Minęło od tego czasu wiele, wiele lat... Obecnie Lucyfer i Bóg są w dobrych stosunkach i pomagają sobie, jako że Szatan jest Jego synem. Bóg ma w niebie dobrych ludzi, tych, którzy zasłużyli na niebo. Nie znaczy to wcale, że w piekle są złe osoby. O nie.. W piekle są ci, którzy za życia troszkę narozrabiali, ci którzy lubią imprezy i świetną zabawę. I co? I mają ją ;D Piekło to jedna wielka impreza. Oczywiście, nie musicie mi wierzyć, ale w piekle nie ma żadnych morderców czy gwałcicieli. Ich dusze są w Nicości...
Od czego by tu zacząć... Hmmm... Może najpierw kwestie poglądów na temat związków jednopłciowych. Sama osobiście jestem hetero, ale gorąco popieram legalizację takich związków w Polsce. Niestety na razie nie ma na to szans.
Okropnie mnie denerwuje, gdy ktoś mówi, że homoseksualiści są bezużyteczni, czy obrzydliwi, że nie powinno ich być itp.. Moim zdaniem, miłość to miłość. Tego nie można traktować jak pedofilii... Krew mnie po prostu zalewa, gdy słyszę coś, że wszyscy geje noszą różowe ubrania i się malują, oraz że są ze sobą tylko ze względu na pociąg seksualny... Po prostu mam ochotę zabić... Znam kilku gejów, oraz kilka lesbijek, wiem jakie są uczucia między nimi. Są bardzo głębokie. nie chodzi im tylko o seks. Na prawdę się kochają, tak jak pary hetero. Oni są normalnymi ludźmi, bo co ich niby od innych odróżnia?
Okropnie mnie denerwuje, gdy ktoś mówi, że homoseksualiści są bezużyteczni, czy obrzydliwi, że nie powinno ich być itp.. Moim zdaniem, miłość to miłość. Tego nie można traktować jak pedofilii... Krew mnie po prostu zalewa, gdy słyszę coś, że wszyscy geje noszą różowe ubrania i się malują, oraz że są ze sobą tylko ze względu na pociąg seksualny... Po prostu mam ochotę zabić... Znam kilku gejów, oraz kilka lesbijek, wiem jakie są uczucia między nimi. Są bardzo głębokie. nie chodzi im tylko o seks. Na prawdę się kochają, tak jak pary hetero. Oni są normalnymi ludźmi, bo co ich niby od innych odróżnia?
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)




