dd

GRY

wtorek, 30 lipca 2013


- Mamo, dlaczego dziadek odszedł?
- Bóg go zabrał...
- Ale dlaczego? Przecież był dobry, sama tak mówiłaś!
- Bo był. Ale po prostu przyszedł jego czas. Na każdego kiedyś przyjdzie.
- Koleżanka mówiła, że powinnam zapomnieć, żeby nie rozdzierać ran. Czy to prawda?
- Zapominają słabi i tchórzliwi. Dzięki pamięci dziadziuś wciąż żyje, w twoim serduszku. Nie pozwól mu umrzeć drugi raz. 


poniedziałek, 29 lipca 2013


Jakie mam wstawić piosenki? Jak ktoś coś chce to niech poda zespół zaraz z tytułem ;) A na razie Shizaya *_*


Serj Tankian - Sky Is Over


I hope You like it... ;)
Teraz ciągle wstawiam coś Serj'ego... Muszę przestawić się na coś innego xD No ale na razie macie tu "Sky is Over", miłego słuchania ;)


Wszyscy wiedzą
Wszyscy wiedzą, że
Kołyszesz słońce
(znów cierpiąc na życie)
Żyjąc w żalu
Niebo jest ponad

Skarbie, czy nie chcesz mnie zatrzymać
Zawiedziony, oszaleję

Chociaż nie możemy sobie pozwolić
Niebo jest ponad
Chociaż nie możemy sobie pozwolić
Niebo jest ponad
Nie chcę patrzeć jak odchodzisz
Niebo jest ponad
Chociaż nie możemy sobie pozwolić
Niebo jest ponad

Za zamkniętymi oczami spoczywa
Umysł, który jest gotów zbudzić Cię
Czy jesteś za wojną z ziemią
I jej wszystkimi stworzeniami
W niezbyt łagodną perswazją

Zrozumiałem
Katastrofę ekonomiczną
Państw, imperiów
Niebo jest ponad

Skarbie, czy nie chcesz
Mnie zatrzymać
Zawiedziony, oszaleję

Nawet od słońca
Nawet od słońca
Nawet od słońca
Nie chcesz bym odszedł

Chociaż nie możemy sobie pozwolić
Niebo jest ponad
Chociaż nie możemy sobie pozwolić
Niebo jest ponad
Nie chcę patrzeć jak odchodzisz
Niebo jest ponad
Chociaż nie możemy sobie pozwolić
Niebo jest ponad
Nie chcę patrzeć jak odchodzisz
Niebo jest ponad
Chociaż nie możemy sobie pozwolić
Niebo jest ponad
Nie chcę patrzeć jak odchodzisz
Niebo jest ponad
Chociaż nie możemy sobie pozwolić
Niebo jest ponad
Niebo jest ponad nami

niedziela, 28 lipca 2013


Internet jest straszny... Znalazłam to przez przypadek O_O


Creepypasta


Na początek creepypasta ;) Bardzo mi się spodobała, nie jest o tyle straszna... Ale warta przeczytania! :)


Budzisz się rano, wstajesz niechętnie i myślisz, że znów trzeba iść do pracy. W łazience dbasz o podstawową higienę, potem jesz coś na szybko w kuchni.W końcu wychodzisz, zamykając starannie drzwi. Klucze chowasz tam, gdzie zawsze, do kieszeni. Wsiadasz do samochodu.
Jedziesz prawie pustą ulicą, deszcze leje tak, że prawie nic nie widzisz. Nagle dostrzegasz postać w czerwieni stojącą przy krawężniku. Podjeżdżasz do niej, zatrzymujesz się. Widzisz przemokniętą dziewczynę w czerwonej sukience. Proponujesz podwiezienie, ona zgadza się, wsiada. Przez chwilę panuje milczenie, słychać tylko deszcze uderzający w szyby i dach. Prowadzisz powolutku, żeby nie spowodować wypadku. Pytasz pasażerkę, dokąd chce jechać, ale ona dalej nic nie mówi. Po kilku minutach tracisz cierpliwość i powtarzasz pytanie. Dziewczyna patrzy ci prosto w oczy. Widzisz w nich czysty błękit.
- Wracamy do domu. - uśmiecha się kładąc swoja dłoń na twojej. Nie zauważasz jadącej z naprzeciwka ciężarówki...
Znów budzisz się rano, obolały, zły na cały świat. Kolejny raz do pracy, masz dość, ale jak trzeba, to trzeba. Myjesz się pośpiesznie, a śniadanie zjadasz w biegu. Jedziesz ulicą, bardzo ostrożnie, bo deszcz przysłania ci widok. Dookoła dostrzegasz tylko kontury budynków, aż nagle... masz dziwne uczucie deja vu. Przemoknięta dziewczyna w czerwonej sukience stoi sama na chodniku. Proponujesz, że ją podwieziesz, bo jest straszna ulewa. Pytasz gdzie chce wysiąść. Nie reaguje. Ponawiasz próbę. Dziewczyna odgarnia z twarzy mokre, czarne włosy. Widzisz jej błękitne oczy, kiedy mówi:
- Wracamy razem do domu.- Ujęła twoją dłoń na kierownicy. Jesteś tak zafascynowany, że nie jesteś świadomy, że zjechałeś na sąsiedni pas, a wielka ciężarówka pędzi prosto na ciebie...
Rano budzisz się tak nagle, że aż podskoczyłeś w łóżku. Boli cię każda część ciała. Nie chcesz wstawać, za oknem widzisz ciemne chmury zwiastujące deszcz. Z westchnieniem rezygnacji zaczynasz się przygotowywać do wyjścia. Jesteś tak zmęczony, że zapominasz zamknąć drzwi. Wsiadasz do samochodu, odpalasz silnik.
Ten deszcz zaczyna działać ci na nerwy. Ciągle tylko leje! Wszystko jest szare i zamazane. Dlatego natychmiast zauważasz dziewczynę stojącą na chodniku. Jest zupełnie sama. Przemokła całkowicie, ma na sobie tylko cieniutką czerwoną sukienkę. Proponujesz podwiezienie, bo żal ci zostawiać biedaczkę na tej ulewie. Pytasz gdzie chce pojechać. Ona milczy. Przyglądasz się jej. Mimo tego, że jest cała przemoczona, widzisz łzy spływające po jej twarzy. Spogląda na ciebie spomiędzy splątanych ciemnych włosów. Chcesz zapytać co sie stało, gdy dziewczyna przykłada ci palec do ust.
- Nie pytaj mnie o nic. Wróć ze mną do domu. I PATRZ NA TĄ PRZEKĘTĄ DROGĘ! - ostatnie słowo wrzasnęła dokładnie w tym momencie, gry kątem oka dostrzegasz wielkiego tira jadącego z naprzeciwka... ostatnim wysiłkiem gwałtownie skręcasz uderzając w metalowe ogrodzenie. Nic nie widzisz, czujesz ból, okropny, pulsujący ból. I dreszcze. Nie, to drgawki. Coś gwałtownie wstrząsa twoim ciałem. Zaczynasz słyszeć stłumione dźwięki. Z każda sekunda stają się coraz wyraźniejsze, słyszysz ludzkie głosy, rozmowy... próbujesz otworzyć oczy, ale oślepia cię jasne światło.
Budzisz się rano. Jesteś tak obolały, że nie masz sił choćby sie poruszyć. Leżysz spokojnie. Słyszysz cichy szept:
- Wróć ze mną. Wróć DO mnie. - otwierasz gwałtownie oczy. Jesteś w jakiś nieznanym pokoju z jasnymi ścianami. Widzisz znajomą twarz... delikatny, ciepły uśmiech, błękitne oczy i falowane czarne włosy.
- Nareszcie wróciłeś.- twoja żona gładzi cię po twarzy. - Po tylu miesiącach, wreszcie się obudziłeś.



Zauważyłam, że z tego bloga o "niebie, piekle, szatanie..." zrobiłam blog yaoi, walczący z homofobią... Ludzie się tak zmieniają przez kilka miesięcy... :p Ale poprawię się. Napiszę coś upiornego, tak... Po mojemu! :) Jeszcze nie wiem co, ale to może będzie coś o Lucyferze.. Albo o Bogu... Zobaczy się... A na razie zrobię dziś spam... Z czym byście chcieli? Przyjmuję propozycje od tego posta ;)


sobota, 27 lipca 2013

Nagroda


Nagroda jest tym cudowniejsza, im dłużej się na nią czekało...





:3


Nie denerwują Was przypadkiem obrazki yaoi które wstawiam? Pytam szczerze, bo nie wiem już czy nie walicie w klawiaturę głową widząc je XD


W życiu


W życiu mimo przeciwności musisz iść dalej... Iść w niewiadome, nieznane... 


Shizaya


Uznajcie mnie za nienormalną, ale uwielbiam ten paring ;)


Jest ktoś kto oglądał Durarara?

System of a down - Lonely Day



Taki samotny dzień
I jest mój
Najbardziej najsamotniejszy* dzień mojego życia

Taki samotny dzień
Powinien być zakazany
To dzień, którego nie mogę znieść 

Najbardziej najsamotniejszy dzień mojego życia
Najbardziej najsamotniejszy dzień mojego życia

Taki samotny dzień
Nie powinien istnieć
To dzień, za którym nigdy nie zatęsknię

Taki samotny dzień
I jest mój
Najbardziej najsamotniejszy dzień mojego życia

I jeśli odejdziesz,
Chcę odejść z Tobą
I jeśli umrzesz,
Chcę umrzeć z Tobą
Wezmę Twoją dłoń i odejdę

Najbardziej najsamotniejszy dzień mojego życia
Najbardziej najsamotniejszy dzień mojego życia
Najbardziej najsamotniejszy dzień mojego życia

Taki samotny dzień
I jest mój
To dzień, w którym cieszę się, że przeżyłem

* celowy błąd gramatyczny autorów




Such a lonely day
And it’s mine
The most loneliest day of my life

Such a lonely day
Should be banned
It’s a day that I can't stand

The most loneliest day of my life
The most loneliest day of my life

Such a lonely day
Shouldn’t exist
It's a day that I’ll never miss

Such a lonely day
And it’s mine
The most loneliest day of my life

And if you go,
I wanna go with you
And if you die,
I wanna die with you
Take your hand and walk away

The most loneliest day of my life
The most loneliest day of my life
The most loneliest day of my life

Such a lonely day
And it’s mine
It’s a day that I’m glad I survived

Wracam...


Wybaczcie za takie nagłe zawieszenie bloga bez ostrzeżenia, ale depresja atakuje z zaskoczenia... W zamian zaczęłam pisać coś nowego... Nie będzie to znowu jakaś zwykła miłosna historia (choć coś tam wplotłam ;)) Opowiadanie, do którego napisania natchnęła mnie pewna manga... Jest to horror :) No ale jest dopiero "w budowie" więc nie mogę go opublikować... (Szczerze mówiąc poprawiam ten pierwszy rozdział już dziesiąty raz i wciąż jest źle). No ale nie męczę na razie opowiadaniem. O czym chcecie dziś poczytać? ;)

wtorek, 23 lipca 2013

poniedziałek, 22 lipca 2013

:)


Nie lubię takiej pogody, dobrze by było gdyby popadał deszczyk, może wyszłaby tęcza..? ;)


Three Days Grace- Animal I Have Become


Macie jakieś pomysły, o czym mogę napisać? Jestem leniwa gdy jest gorąco i nie chce mi się myśleć. Zastanawiam się nad wierszem tylko potrzebuję natchnienia... ;) Pewnie zaraz na mnie zstąpi.


piątek, 19 lipca 2013

Świat należy do odważnych



"Zmęczone oczy"


Kolejna creepypasta... Bo nie mam co wstawić :p 


Gdy to się stało, ja miałem 15 lat, a moja siostra 5. Wszystko zaczęło się na jej urodzinach, kiedy dostała jedną z tych lalek, które mają wyglądać jak ich właściciel. Zwyczajna lalka, ta sama wysokość co moja siostra, czerwone włosy, piegi; nawet miała strój pasujący do Jeny. Jedyną niezwykłą rzeczą były oczy zabawki. Otóż moja siostra również miała przedziwne oczy, czyli niebieskie z brązowymi plamkami przy źrenicach. Często żartowałem, że wyglądało to jak kibel z kupą w środku. Nigdy nie widziałem innej osoby z podobnymi, ale u tej zabawki wyglądały one identycznie. Nie mogę sobie przypomnieć, kto podarował jej ten prezent, ale myślę, że ktokolwiek to był, musiał spędzić dużo czasu na ich namalowanie.

Po tym, jak siostra odpakowała prezenty, ona i jej przyjaciele zaczęli biegać, przebierać się, czyli jak to małe dzieci. Nie chcąc im przeszkadzać, poszedłem do mojego pokoju. Zająłem się czytaniem strasznej opowiastki, gdy usłyszałem, że drzwi się otwarły. Zważywszy na to, co czytałem, najszybciej jak mogłem wstałem i zobaczyłem co to było. W drzwiach siedziała lalka. Jako że nie było tam dzieci, trochę się przestraszyłem, ale byłem pewien, że to jedno z nich podrzuciło ją w żarcie i uciekło. Nie zastanawiając się, zniosłem lalkę na dół. Przez jakiś czas nic się nie działo.

Dwa miesiące później sprawy przybrały dziwny obrót. Pewnego dnia Jeny zbiegła po schodach, krzycząc, że lalka była dla niej zła. Wiedziałem, że była tylko jej wyobraźnia, ale nie chcąc jej martwić, stanowczo okrzyczałem kukiełkę i położyłem ją na najwyższej półce w szafie. Siostra wyglądała na zadowoloną, więc i ja byłem ucieszony. Z drugiej strony przerażające było to, że zabawka wyglądała prawie identycznie jak siostra. Przypomniałem sobie, gdy spała z nią i zastanowiłem się, czy w ogóle mógłbym dostrzec jakąkolwiek różnicę w ciemności.
Później tej samej nocy ponownie usłyszałem moją krzyczącą siostrę. Pobiegłem do jej pokoju i zobaczyłem tę upiorną zabawkę, która stała zaledwie krok od łóżka. Nie pochylała się nad siostrą, po prostu się w nią wpatrywała. Złapałem lalkę i zbiegłem z nią ze schodów. Rodzice zauważyli mnie biegnącego i zapytali mnie, o co chodzi, ale nawet nie zatrzymałem się, aby im wyjaśnić. Zamiast tego wrzuciłem lalkę do kosza na śmieci. Wydawało mi się, że jej oczy spojrzały na mnie w grymasie złości. Gdy wróciłem, siostra wcześniej uspokojona przez rodziców już spała. Ja również byłem zadowolony, że w końcu się to skończyło. Przynajmniej tak myślałem
Następnego ranka, gdy przetarłem oczy, w drzwiach mojego pokoju zobaczyłem Jeny. Mrugnąłem, ale gdy otworzyłem oczy, już jej tam nie było. Poszedłem do jej pokoju i zobaczyłem ją smacznie śpiącą. Pomyślałem, że miałem jakieś przywidzenie. Lecz później w nocy sytuacja się powtórzyła. Jako że śmieci nie zostały jeszcze spalone, postanowiłem sprawdzić kosz jutro. Być może to mój tata „bawił się” ze mną w ten denerwujący sposób.

Kolejnego dnia, tak jak się spodziewałem, pojemnik z odpadkami był pusty. Podczas śniadania podjąłem dyskusję na ten temat:
„Tato, czy to ty położyłeś lalkę Jeny niedaleko mojego pokoju ostatniej nocy i dzisiaj?”
„Co? Nie bądź głupi, ta zabawka jest już w śmieciach, w końcu tam ją dałeś”
„Nie, sprawdzałem i jej tam nie było”
„Więc może jakieś dzieciaki zobaczyły ją i wzięły dla siebie? Skąd mam niby wiedzieć, gdzie teraz jest”
I to był koniec rozmowy. Dziwne, ale po prostu wzruszyłem na to ramionami.

Tej nocy siostra była bardzo przestraszona, więc zgodziłem się spać w jej pokoju. Całą noc słyszeliśmy okropne odgłosy, takie jak szepty, kroki nad nami i dookoła nas. Byliśmy śmiertelnie przerażeni. Jednak w końcu hałas się skończył, a sen wziął górę nad strachem. Śniła mi się lalka skradająca się do naszego pokoju. W tym śnie pojawiła mi się myśl, że rozdarcie głowy kukiełki zakończyłoby wszystko. Do dziś nie wiem, skąd wzięła mi się ta myśl i raczej wolę nie wiedzieć.

Nagle obudziłem się, a w łóżku obok Jeny zobaczyłem lalkę. Pomyślałem, że wiem, co mam robić. Złapałem ją w ciemności i rzuciłem o podłogę. Pamiętam, że była cięższa niż poprzednio. Tym razem chwyciłem za włosy i pociągnąłem je tak mocno, jak tylko mogłem. Przez chwilę wydawało mi się, że w jej oczach ujrzałem strach. Jeszcze jedno uderzenie. Oderwałem głowę. Było po kukiełce. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, jak bardzo byłem zmęczony. Kopnąłem ją gdzieś i położyłem się spać.
Obudził mnie głośny ryk. Moja matka była przerażona. Płakała. Spojrzałem dookoła siebie. Wszędzie było pełno krwi. W tym na podłodze i moich rękach. Mama cały czas wrzeszczała; wzięła głowę zniszczonej zabawki i przyłożyła do piersi. Dlaczego była tak zrozpaczona? Przecież nas uratowałem! Tylko skąd pochodziła ta krew?
Znów popatrzyłem dookoła. W łóżku leżała lalka.


źródło: paranormalne.pl


czwartek, 18 lipca 2013

Postaram się dziś napisać...


Dobra, postaram się dziś napisać "coś wesołego" ;) Nigdy niczego wesołego nie napisałam, więc będzie to dla mnie "wyzwanie", ale na pewno się go podejmę. Zapewne wyjdzie mi nieszczególnie, ale trzeba próbować. Jeśli macie jeszcze jakieś pomsły, "zamówienia" to piszcie. Mogę też pisać opowiadania one-shoty na wybrany temat (paring yaoi, yuri, albo zwykły romans, albo może straszna historia...?) Ale musicie mi składać zamówienia ;) 
[Np. Stasia lubi paring yaoi "ktoś i ktoś" ja go napiszę....]
No dobra, biorę się do roboty...
Pozdrawiam ;)


środa, 17 lipca 2013

Zaniedbuję ostatnio


Zaniedbuję ostatnio bloga, ale jak tylko sprawność komputera wróci będę więcej wstawiać i najlepiej żeby ktoś napisał mi w komentarzu o czym chciałby poczytać, bo znając wredny los nie będę umiała niczego wymyślić. So, jeśli ktoś chce żebym napisała post o "tym i tym", albo żebym wstawiła "ten i ten" teledysk, albo żebym wstawiła "taki a taki" obrazek, albo żebym napisała wiersz "taki a taki" (smutny, wesoły, dowolność...) Cały czas proszę o pomysły i możecie od tej chwili pod każdym postem mi pisać co chcecie żebym wstawiała... No.


"I feel I'm perfect... I just want to take one more... Yes, I'm so fuckin perfect..."



poniedziałek, 15 lipca 2013

Samotność niszczy


Strach opanowujący nawet najczarniejsze, najbardziej zepsute dusze. Ciemność chwytająca wszystkie swymi szponami i bawiąca się nimi rzucając je to w jedną to zaraz w drugą stronę. Zło uśmiechające się na widok czyjejś rozpaczy. To co nie pozwala żyć, odbiera ciepło duszy i co wieczór na ustach składa pocałunek. Tak ostateczny i lodowaty, że uzależnia, a jednocześnie sprawia, że zaczynasz co dzień modlić się, aby się nie powtórzył. Jednak on wraca, niezależnie od próśb. Czarna dama o twarzy bez wyrazu znów układa cię do snu. Gryziesz palce i wyrywasz włosy, kulisz się, krzyczysz przez łzy... Jednak wiesz, że to nie pomoże. Jest tu; samotność...


niedziela, 14 lipca 2013

Spokój ducha...



Wariuję... Czuję, że nie wytrzymam...


Bad day, not bad life


Próbowałam to sobie wmówić, ale im częściej tak robię tym do mocniejszego wniosku dochodzę... Inni mogą to sobie powiedzieć, ale to co dzieje się ze mną jest zbyt prawdziwe i bolesne, żeby w taki sposób to sobie wytłumaczyć. Żałuję, bo przez to nie mogę nawet normalnie żyć. No wiecie, chodzić z koleżankami po mieście, żartować, śmiać się. Wiele razy przyjaciółka mi to wypominała, ale nawet ona nie rozumie. Głupio tak mówić, ale ona nawet nie chce tego zrozumieć. Po prostu odrzuca prawdę, prawdę o mnie... Szkoda, ale tak już jest i nie ważne co zrobię to tego nie zmienię.
Przepraszam za zrzucenie tego na Was, ale mam teraz cholerną depresję, przejdzie mi jutro i będę żałowała, że to wszystko napisałam ;)  (Nie zważając na to, że dręczy mnie to już od roku...)

Pozdrawiam ;)


sobota, 13 lipca 2013

Ludzie przychodzą i odchodzą...


Wszystko ma swój początek i koniec, ludzie również. Przychodzą i odchodzą, tego już nie zmienimy. Powinniśmy okazywać im jak najwięcej uczucia, dopóki nie jest za późno...


piątek, 12 lipca 2013

Serj Tankian - Empty Walls


Świetna piosenka :) Wczytajcie się i wsłuchajcie ;)
 A propos, o czym chcecie dziś poczytać, ewentualnie czego posłuchać? Jestem otwarta na Wasze propozycje, sama nie mam dziś pomysłów na to co wstawiać... Czekam ;)


Wasze puste ściany
Wasze puste ściany
Pretensjonalne uwagi
Pogardliwa percepcja
Nie trwońcie czasu
W trumnie dziś
Kiedy marniejemy
Ograniczeni swoimi umysłami
Nie trwońcie czasu
W trumnie dziś...

Czy nie widzicie, że ich ciała płoną?
Samotne i pełne tęsknoty
Umierające z niecierpliwości
Dławiące się z zatrucia
Czy nie widzicie, że ich ciała płoną?
Samotne i pełne tęsknoty
Umierające z niecierpliwości
Dławiące się z zatrucia
Potrzebuję ciebie by opuścić te puste ściany.
Zapewniam, że zrozumiecie zza tych pustych ścian

Wasze puste ściany
Kiedy podupadamy
Ograniczeni swoimi umysłami
Nie trwońcie czasu
W trumnie dziś...

Czy nie widzicie, że ich ciała płoną?
Samotne i pełne tęsknoty
Umierające z niecierpliwości
Dławiące się z zatrucia
Czy nie widzicie, że ich ciała płoną?
Samotne i pełne tęsknoty
Umierające z niecierpliwości
Dławiące się z zatrucia
Potrzebuję ciebie by opuścić te puste ściany.
Zapewniam, że zrozumiecie zza tych pustych ścian
Potrzebuję ciebie by opuścić te puste ściany.
Zapewniam, że zrozumiecie zza tych pustych ścian
Zza tych pustych ścian
Zza tych pustych ścian
Zza ścian!
Zza tych pustych ścian...

Wczoraj zostawiłem Ciebie
(po drugiej stronie pustych ścian)
Zanim zabiłaś moją rodzinę
(po drugiej stronie pustych ścian, ścian...)

Czy nie widzicie, że ich ciała płoną?
Samotne i pełne tęsknoty
Umierające z niecierpliwości
Dławiące się z zatrucia
Samotne i pełne tęsknoty
(Pragnę Cię...)
Umierające z niecierpliwości
Dławiące się z zatrucia
(By znaleźć się po drugiej stronie pustych...)
Potrzebuję ciebie by opuścić te puste ściany.
Zapewniam, że zrozumiecie zza tych pustych ścian
(Samotny i pełny tęsknoty, umierający z niecierpliwości, dławiący się z zatrucia)
Potrzebuję ciebie by opuścić te puste ściany.
(Czy nie widzicie, że ich ciała płoną? Samotne i pełne tęsknoty, umierające z niecierpliwości, dławiące się z zatrucia...)
Zapewniam, że zrozumiecie zza tych pustych ścian

(Ufam twoim pustym ścianom, ufam twoim pustym ścianom)
Po drugiej stronie tych pustych ścian
(Ufam twoim pustym ścianom, ufam twoim pustym ścianom)
Po drugiej stronie tych pieprzonych ścian
(Ufam twoim pustym ścianom, ufam twoim pustym ścianom)
Po drugiej stronie tych cholernych ścian
Tych ścian!
Tych ścian!

czwartek, 11 lipca 2013

"Symetria"


Znowu creepypasta, przynajmniej będziecie mieli co czytać. Ta jest fajna, podoba mi się, ale kiedy czytam to w pewnym momencie robi mi się niedobrze, bo jest dość... Szczegółowa..? Brr.. W każdym razie powinno się mieć sporo takich historii na koncie żeby się nie skrzywić podczas czytania... Nie polecam osobom o słabych nerwach... 
No, to miłego ;)

Kocham symetrię. Tak właściwie, to nie wiem czemu, ale uwielbiałem ją od dziecka. Większość dzieciaków nie dba o porządek i szybko zapominają o swoich sprawach. Ja taki nie byłem. Wiedziałem, że wszystko w moim pokoju miało swoje miejsce i każda rzecz była tam, gdzie być powinna. Moi rodzice tak nie mieli. Dziadkowie również nie. Ani jedna osoba w mojej rodzinie „Tego” nie miała. Zacząłem nazywać to „To”, bo prawdziwie wierzę, że jest to coś wewnątrz mnie. Taki pasażer na gapę, którego nie powinno tam być, a jednak spokojnie sobie żyje. To jest potrzeba. Pragnienie. Tęsknota za perfekcją. Perfekcją po obu stronach. Teraz, jako dorosły, znajduję się w punkcie mojego życia, kiedy nie mogę żyć normalnie. Nie potrafię utrzymać pracy. Kobiety nie chcą ze mną być, bo nie dają sobie z Tym rady. Szczerze, to niewiele mnie obchodzi, że odchodzą. To bałaganiary i tylko utrudniają wszystko. Wtaczają się na moją połowę łóżka, zamiast zostawać na swojej. Zostawiają naczynia po jednej stronie zlewu, ale po drugiej już nie. Nie daję rady już pracować, więc kiedy wychodzą z domu na dłuższy czas jestem zmuszony zostać w mieszkaniu i wszystko poprawiać. Czuję ulgę, gdy znikają na dobre. To uczucie jednak nigdy nie trwa zbyt długo, w końcu To znów mnie nachodzi i zmusza do znalezienia czegoś innego do poprawienia. Zapewne pytacie, po co w ogóle pakuję się w związki, skoro nie mogę ich znieść? Cóż, ciężko jest mi spać na środku łóżka przez całą noc bez poruszania się.
Poza wyżej wymienionymi problemami z kobietami moje życie jest w zasadzie w najlepszym porządku. Mówię „w zasadzie”, bo jest jeszcze jedna sprawa, z którą muszę sobie poradzić. Chodzi o różnobarwność tęczówek. Moje prawe oko jest szafirowo-niebieskie lewe natomiast bladozielone. Oboje rodziców ma niebieskie oczy, rodzeństwo i kuzyni również. Moje zielone oko jest defektem. Czyni mnie to… nierównym. Za każdym razem, gdy spoglądam na siebie w lustrze, To odpowiada mi spojrzeniem. To wszystko, co zaprząta obecnie moją głowę. Wszystko jest na swoim miejscu oprócz mojej małej, zielonej pomyłki. Nie bolało na początku, kiedy wsadziłem łyżkę pod oko. Nie bolało nawet, kiedy wyskoczyło z oczodołu i zwisało przy policzku. Może to szok zablokował ból, a może to było To? Przeciąłem nerw wzrokowy i wytarłem twarz z ciepłych cieczy, które po niej spływały. Pozbycie się połowy wizji było osobliwym doświadczeniem. To, co pozostało i zwisało z oczodołu, umieściłem z powrotem w pustej już teraz dziurze. Zabandażowałem ranę, umyłem łyżkę i poszedłem spać.
Obudziłem się… szczęśliwy. Spałem najlepiej od lat. Nareszcie koniec. Zostało naprawione. Wstałem z łóżka i doczłapałem się do łazienki. Całe ciało mnie bolało, a głowa była rozpalona od gorączki. Użyłem łazienkowego włącznika, światło mnie oślepiło. Powoli usunąłem opatrunek przesiąknięty krwią i przyklejony do mojej twarzy niczym taśma klejąca. Kiedy spojrzałem w lustro, skręciło mnie w żołądku. Dopiero wtedy zrozumiałem, co sobie zrobiłem i nie mogłem w to uwierzyć. Po lewej stronie twarzy był otwór… ale po prawej już nie. Było nierówno. Znów. Dużo ciężej było wydłubać drugie oko. Dłonie mi się trzęsły, kilka razy nie trafiłem łyżką pod oko, ukłułem się w źrenicę ze trzy razy, zanim wreszcie trafiłem w dobre miejsce. Kiedy oko wyskoczyło, sięgnąłem po nożyce aby dokończyć dzieła. Krew ze wczoraj zaschła na ostrzach, więc cięcie niezbyt dobrze szło. Pamiętasz kiedy byłeś w podstawówce, a twój nauczyciel kazał ci ciąć grubą teksturę na zajęciach z techniki? Próbowałeś kiedyś ciąć kilka kawałków na raz, ale nożyczki nie dawały rady? Ostrza się jakby rozsuwały, a papier wchodził między nie? To właśnie stało się z moim okiem. Nerw wzrokowy utknął między dwoma ostrzami. Desperacko i zawzięcie próbowałem go stamtąd wydostać i pośliznąłem się na krwi, zacząłem upadać na podłogę. Automatycznie wypuściłem z rąk oko, by podeprzeć się nimi przy upadku. Ciężar nożyc i ból, jaki spowodowały wisząc na moim oku, były nie do zniesienia. Wiedziałem, że nie wytrzymam na tyle długo, aby dojść do kuchni po nóż. Pociągnąłem. Wyciągnąłem je wprost z mojej głowy. Czułem rozdzierane tkanki wewnątrz czaszki. Czułem jak się rozrywają i zalewają płynami ustrojowymi wszystko dookoła. Byłem świadomy swojego płaczu, ale łzy mieszały się z krwią i innymi płynami z oka. Kiedy usłyszałem mokre klapnięcie o podłogę, to był koniec. Koniec Tego. Od tej chwili mogłem żyć w spokoju, nie musieć oglądać obleśnych, zabałaganionych, nierównych ludzkich istnień. Zalało mnie uczucie ogromnej ulgi i wiedziałem, że tak już zostanie. Nigdy wcześniej się tak nie czułem, nigdy nie miałem tak wiele nadziei. Leżąc w łazience, na zimnych, mokrych, lepkich kafelkach, uśmiechnąłem się po raz pierwszy od lat.
 źródło: paranormalne.pl

Piękno jest względne... Piękno nie jest stałe... Piękno z czasem odchodzi, zanika...


Miałam wstawić rozdział "Szklanej Arkadii", ale nie wiem czy jest dość dobry... I nie wiem czy warto to pisać w ogóle... Zobaczę, dopracuję, wstawię. ;)



Mamusiu? Tatusiu? Błagam! Przestańcie!


-Mommy? Daddy? Please! Stop!


Dlaczego dziecko ma słuchać jak jego rodzice się kłócą...?

Otwórz oczy


Jeśli tylko będziesz chciał otworzysz oczy i w końcu zauważysz, że świat nie jest zły...


I'm falling down


Zadowolony? Upadam... Upadam na dno...
Are You happy? I'm falling... I'm falling down...


środa, 10 lipca 2013

Burn, burn baby...



Którego bierzecie?



Be free, forever free ;3



"Poważnie?"


Znowu nic nie wstawiam, ale to przez ten cholerny internet... Raz jest, raz go nie ma co doprowadza mnie do szału. Mam nadzieję, że się nie obraziliście, pozdrawiam wytrwałych w czytaniu mojego bloga ;) Na początek creepypasta na rozruszanie, nie jest długa, więc nie pozostaje mi nic innego niż życzyć Wam miłego czytania ;)

Mężczyzna i kobieta wyszli właśnie z banku, trzymając się za ręce. Normalna sprawa, mógłbyś powiedzieć. Ale nie dla niej. Mężczyzna wygłaszał typowy dla siebie komentarz na temat jej planów na lunch. W normalnych okolicznościach, mogłoby to być uznane za kiepską wymówkę do sprowokowania kłótni podczas zwykłej lekkiej konwersacji. Ale nie dla niej…

Szybkim, zwinnym ruchem kobieta podniosła wystającą płytę chodnikową i z niezwykłą celnością trafiła w dwa gołębie siedzące na jednej z niższych gałęzi drzewa. Upadły, jak dwa żałośnie wyglądające białe balony. Podbiegła do nich i zaczęła roztrzaskiwać je na miazgę- mężczyzna zauważył, że jeszcze oddychały. A jej mąż wiedział już, że znów totalnie spieprzył sprawę. Niektórzy przechodnie gapili się bezmyślnie na to krwawe okrucieństwo.

„Linda!”- wrzasnął- „Natychmiast przestań!”

„Myślałam, że ubijemy dwa gołębie jednym kamieniem”- odpowiedziała nienaturalnie spokojnym głosem. Jej twarz uniosła się w kierunku jego oblicza, niewzruszona i jakby zesztywniała, jak maska strachu.

Cierpiała na pewną… cóż, choroba psychiczna to jedynie eufemizm stanu, w którym się znajdowała. Powiedzmy jedynie, że miała upośledzenie. Poważne i jedne z rzadszych. Linda nie potrafiła znaleźć różnicy między żartem a rozkazem, trybem rozkazującym. Brała każdy żart językowy czy przysłowie poważnie, będąc zmuszoną do wprowadzenia ich w czyn rzeczywisty. Jej mąż doskonale zapamiętał jedno wydarzenie, kiedy żonie udało się prawie wyrzucić go z okna, bo gdy zrezygnował jeden z jego partnerów biznesowych, małżonek odparł, że musi teraz latać solo. Linda nie zawsze była niebezpieczna. Czasem wracał z pracy i widział ją chichocząca jak mała dziewczynka na widok rozlanego mleka na podłodze. Albo nawet przechylanie się w oknie podczas deszczowej pogody by sprawdzić, czy z nieba nie spadają koty albo psy. Niestety później nadszedł czas, kiedy stała się naprawdę groźna dla otoczenia. Tylko w ostatnim miesiącu pediatrzy mieszkający obok nich zostali obrzucani jabłkami i innymi owocami. Biedna kobieta omało co nie upadła ze schodów przez owoc na nich leżący. Innym razem, (nawiasem mówiąc mężczyzna nadal jest tym wydarzeniem przerażony), przekazała mu do rąk własnych kawałek swojego zakrwawionego skalpu mówiąc, że to był jej „kawałek myśli”.
Musiała później nosić czapkę za każdym razem gdy wychodziła z domu. Mimo tych wszystkich strasznych i dziwnych zdarzeń, mąż bardzo ją kochał i nie mógłby znieść, gdyby musiał oddać ją do szpitala psychiatrycznego.

To był jego błąd.

Stał się bardzo przeczulony na punkcie tego, co widziała i słyszała od kogokolwiek od czasu masakry dwóch gołębi. Co sprawiło mu jeszcze większą przyjemność, po półtora roku bez żadnych groźnych wypadków, dziecko pierworodne miało wkrótce przyjść na świat. To dobrze, bo ich umysły zaprzątnięte były słodkim bobasem mającym zaszczyć ich swoją obecnością, a nie finansowymi problemami, które bez wątpienia mieli.

Był poza domem, wydarzyło się TO. Po tym jak usłyszał, że dziecko się urodziło, czym prędzej wrócił do domu. W momencie, gdy przekroczył próg domu wiedział, że coś jest nie tak. Żona wołała go z kuchni.
W kuchennym świetle na stole leżały szczątki dziecka. Ich dziecka. Jego buzia była szeroko otwarta pod tak rozwartym kątem, że nie była w stanie zamknąć się ponownie. Dolna szczęka przebita była na wylot. Przypominało mu to rozdarcie w koszuli, jednak to nie było zrobione z materiału, ale z ludzkiego mięsa. Krew noworodka walała się wszędzie. W odpowiedzi na szeroko rozdziawioną buzię dziecka, ojciec otworzył w zdumieniu i przerażeniu własną. Miał przez chwilę ochotę zrobić to samo z morderczynią, co ona zrobiła z ofiarą. Chciał krzyknąć, ale żaden odgłos nie wydobywał się z gardła. Z wielką siłą i zapalczywością matka grzebała w jamie ustnej niemowlęcia. Wydawało się, że próbuje wyciągnąć coś kleszczami. W momencie, gdy zauważyła, że mąż jej się przygląda, zwróciła się w jego kierunku.

„Dobrze, że jesteś! Musisz mi pomóc! Lekarz powiedział, że ma srebrną łyżkę w buzi!”



P.S. Tłumaczenie nie jest dokładne, ponieważ najważniejsze było dla mnie zachować dosłowność danych przysłów, bo inaczej nie miałoby to zbyt wiele sensu
-ubić dwa gołębie jednym kamienie= upiec dwie pieczenie na jednym ogniu
-kawałek myśli= piece of mind (myślę, że każdy wie, o co biega)
-born with a silver spoon In your mouth/ urodzić się ze srebrną łyżeczką w buzi= ktoś jest w czepku urodzony, ma szczęście.

źródło: paranormalne.pl

środa, 3 lipca 2013

Temat


O czym chcecie dziś poczytać? Podajcie jakiś temat, to będę dziś o tym pisać ;) Jaki Wam tylko przyjdzie na myśl. Spróbuję wypełnić zadanie w miarę możliwości c:
Albo jakieś teledyski jak Wam wpadną, ale z zespołami podajcie od razu tytuły piosenek, bo potem mam bałagan...


Dream



wtorek, 2 lipca 2013

Serj Tankian- Harakiri



Jesteśmy ptakami dnia
Decydującymi by latać na przekór niebu
W naszych snach, wszyscy się budzimy
By pocałować tych, którzy urodzili się by umrzeć

Jesteśmy stadami siwiejących
Ranimy siebie naszymi życiami
W naszych snach, wszyscy się budzimy
By pocałować tych, którzy urodzili się
Urodzili się by umrzeć

Tonące ryby
Rzuciły się na brzeg w harakiri
Kosy*
Spadły tysiącami z nieba
Ich czerwone skrzydła
Spływają z wyższych mórz
Odrzucone przez ziemie

Ukoronowały słońce
Ukoronowały słońce
Ale ja wierzę, że są wolne,
Teraz, gdy ich czas dobiegł końca
Zatopione przez jedynego
Ale ja wierzę, że są wolne
Obmyte przez słońce

Nasze pomniki
Strzelisty gmach naszych czasów
Umniejszony drogami mądrości
Przyszłość ukaże całą historie jako zbrodnię
Więc ojcze, powiedz nam gdy czas powstać

Ukoronowały słońce
Ukoronowały słońce
Ale ja wierzę, że są wolne
Teraz, gdy ich czas dobiegł końca
Zatopione przez jedynego
Ale ja wierzę, że są wolne

Jesteśmy ptakami dnia
Decydującymi by latać na przekór niebu
W naszych snach, wszyscy się budzimy
By pocałować tych, którzy urodzili się by umrzeć

Jesteśmy stadami siwiejących
Ranimy siebie naszymi życiami
W naszych snach, wszyscy się budzimy
By pocałować tych, którzy urodzili się
Urodzili się by umrzeć

Ukoronowały słońce
Ukoronowały słońce
Ale ja wierzę, że są wolne
Teraz, gdy ich czas dobiegł końca
Zatopione przez jedynego
Ale ja wierzę, że są wolne

Ukoronowały słońce
Ukoronowały słońce
Ale ja wierzę że są wolne
I my wierzymy że są wolne
Bo ja wierzę że one są mną
Obmyte przez słońce

"Wszystko jest okej, ale chciałabym umrzeć..."



Shizu-chan *u*


Zauważyłam, że coraz gorzej nad sobą panuję..... Czyżbym stawała się Shizu-chanem? A może to przez brata, który się na mnie wyżywa? Dzieciaki z podstawówki są okropne.... Zwłaszcza, że ten smarkacz wyzywa mnie między innymi od dziwki....


W życiu...


"W życiu zawsze znajdziesz coś pozytywnego"

- nadzieja


Witam :)


Wybaczcie moją nieobecność... To dlatego, że wczoraj miałam urodziny i jakoś tak wyszło... Dziś postaram się to nadrobić..